Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na

Wielka Brytania: milion osób pracuje ,,na zawołanie"

0
Podziel się:

Zatrudnienie na podstawie umowy o pracę w wymiarze 0 godzin dotyczy już około miliona Brytyjczyków. Rosnącemu zjawisku zaczynają się sprzeciwiać tamtejsze związki zawodowe. Istniejących rozwiązań bronią natomiast pracodawcy

Cechą charakterystyczną tych budzących kontrowersje umów jest elastyczność. Pracodawca zgłasza się do pracownika tylko w momencie, gdy jest na niego zapotrzebowanie. Nie ma obowiązku gwarantowania mu pracy, a co za tym idzie zarobku, każdego dnia. Pracownik zaś musi pozostawać w gotowości, ale dysponuje też możliwością odmowy wykonania zleconych mu zadań. Tego typu rozwiązanie zostało stworzone głównie z myślą o emerytach czy studentach, dla których praca jest tylko sposobem na dorobienie.

Korzyści z takiej umowy dla pracodawcy są niebagatelne. Nie musi on utrzymywać licznego personelu, gdy w firmie jest mniej pracy. Płaci im tylko wówczas, gdy są mu potrzebni. Z drugiej strony, pracownicy nie mają problemu z pogodzeniem pracy z innymi obowiązkami. Teoretycznie więc, obie strony zyskują na zastosowaniu elastycznych rozwiązań. Jednak rzeczywistość bywa dużo bardziej brutalna. W dobie kryzysu firmy na każdym kroku szukają oszczędności, co uderza bezpośrednio w pracowników. Pracodawcy zaczęli bowiem oferować umowy na ,,0 godzin" także tym, dla których dane zajęcie ma być podstawowym źródłem utrzymania. Osoby będące w takiej sytuacji, mimo formalnego prawa do odmowy, są w praktyce na każde zawołanie szefa.

Zatrudnieni w ten sposób żyją w ciągłej niepewności o kwestie finansowe. Nie mogą przewidzieć, jakiej wysokości wynagrodzenie otrzymają w danym tygodniu. To od pracodawcy zależy czy wezwie ich do pracy i da okazję do zarobienia choćby kilku funtów. Tacy pracownicy nie mogą korzystać też z praw przysługującym osobom zatrudnionych w oparciu o tradycyjną umowę o pracę. Przede wszystkim, nie przysługuje im wynagrodzenie za czas spędzony na zwolnieniu chorobowym. Problemy pojawiają się także w przypadku wzięcia urlopu.

Brytyjski odpowiednik GUS poinformował, że oficjalnie umowę o pracę w wymiarze 0 godzin podpisało już 250 tys. osób. Jednak przeprowadzone przez Chartered Institute of Personnel Development (CIPD) badanie potwierdziło, że rzeczywista liczba jest znacznie wyższa. 19 proc. spośród zapytanych pracodawców potwierdziło, że w swojej działalności wykorzystuje te kontrakty.

Obecnie takie umowy funkcjonują aż w 24 proc. instytucji publicznych, co jest efektem walki z kryzysem i ,,zaciskania pasa" przez rząd. W samej służbie zdrowia można spotkać aż 100 tys. pracowników, zatrudnianych na 0 godzin.

Elastyczne umowy są też niezwykle popularne w branży hotelowej i gastronomicznej. Tak pracuje 90 proc. personelu w restauracjach McDonald's, czyli niemal 82 tys. osób. Rzecznik firmy tłumaczy jednak, że duży odsetek pracowników stanowią studenci i rodzice, którym elastyczność zatrudnienia pomaga pogodzić pracę z innymi obowiązkami.

,,The Guardian" opublikował natomiast zapisy umowy jednego z pracowników innej dużej sieci gastronomicznej Subway. ,,Sandwich Artist", czyli kanapkowy artysta, bo tak brzmi oficjalna nazwa stanowiska, chcąc podjąć pracę musiał się zgodzić na następujący zapis: ,,Firma nie ma obowiązku zapewnić ci pracy. Twoje godziny pracy nie są ustalone z góry. Będziesz o nich powiadamiany co tydzień w rozsądnym czasie przez menedżera restauracji. Firma zastrzega sobie, że od czasu do czasu będzie wymagać, byś pracował w różnych lub wydłużonych godzinach."

Podobne umowy wykorzystuje się także w sprzedaży np. w sieci sklepów sportowych Sports Direct. W badaniu pojawiły się jednak firmy, które zastrzegły, że nie korzystają z nich przy zatrudnianiu personelu. Wśród nich m.in. hipermarkety Tesco czy ADSA.

CIPD szacuje, że umowy ,,zero godzin" posiada obecnie już milion pracujących Brytyjczyków. Zdaniem Vidhya'y Alakeson z think-thanku Resolution Foundation kwestią tą powinien się zająć rząd, gdyż nie jest to już sprawa marginalna, lecz problem ogólnokrajowy.

- Rząd powinien wziąć pod uwagę nie tylko skalę problemu, ale i to, jak kontrakty wpływają na prawa pracownicze, możliwości zarobkowe i samopoczucie ludzi - komentuje ona obecną sytuacje na łamach "The Guardian".

O prawa pracowników walczą także związki zawodowe, które chciałby zakazania tych umów. Uważają że faworyzują one pracodawców, a wiele osób zgadza się na taką formę zatrudnienia, gdyż po prostu nie ma innego wyjścia. Brytyjczycy stoją przed wyborem: taki kontrakt lub bezrobocie.

Oczywiście organizacje pracodawców są zupełnie odmiennego zdania. Argumentują, że rozwiązania o elastycznym zatrudnieniu pozwalają, w szczególności małym i średnim firmom, dostosować się do zmiennej sytuacji na rynku. Tym samym gospodarka unika problemów, z jakimi borykają się kraje południowoeuropejskie.

Rząd Wielkiej Brytanii nie planuje obecnie likwacji umów o pracę w wymiarze 0 godzin, gdyż jego zdaniem, same w sobie nie stanowią problemu. Władze ograniczą się raczej do wprowadzenia reguły zezwalającej tak zatrudnionym osobom na pracę w kilku miejscach jednocześnie.

- Badamy sprawę. We wrześniu ogłosimy, jakie możemy podjąć decyzje - powiedział Sky News minister ds. biznesu Vince Cable.

KK,JK,WP.PL

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)