- Pana książka to zbiór krótkich opowieści z życia polskich opiekunek osób starszych w Niemczech. Wiele z nich jest bardzo drastycznych. Na ile są one wiarygodne? Może ktoś z Pana informatorów chciał w ten sposób wyrównać rachunki ze swoim podopiecznym?
- Organizujemy opiekę dla osób starszych od 2004 roku. W tym czasie wyjechało z nami do Niemiec ponad 10 tys. osób. Pomogliśmy około 3 tys. niemieckim rodzin. Wiele opiekunek i opiekunów pracuje z nami od lat. Wiarygodność oraz zaufanie są fundamentem naszego sukcesu. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi podopiecznymi oraz opiekunkami. W wielu sytuacjach musieliśmy osobiście interweniować. Historie, opisane przez nas w książce nie są zmyślone. Można powiedzieć, że napisało je życie...
- A ta historia o 85-latku, który molestował swoją ponad 90-letnią żonę. Czy coś takiego naprawdę się wydarzyło?
- Tak, ta historia wydarzyła się naprawdę. Długo zastanawialiśmy się, czy ją opublikować. Jednak stwierdziliśmy, że także ta historia jest częścią naszych doświadczeń i pokazuje, jaka trudna może być opieka domowa, a seksualność jest silnym instynktem każdego człowieka, niezależnie od wieku.
- Wersja polska książki liczy 114 stron. Ile byłoby tych stron gdyby chciał Pan skupić się tylko na samych pozytywnych historiach z życia polskich opiekunek pracujących za Odrą?
- W 80 proc. nasze doświadczenia są pozytywne, tak z opiekunkami jak i z rodzinami u których świadczymy usługi. W sumie, ten fakt chyba do dzisiaj nas zadziwia. Opiekujemy się osobami starszymi w Niemczech, dzielą nas różnice kulturowe, językowe oraz wiek. Spotykają się osoby, które się nie znają, intensywnie spędzają ze sobą czas, często w trudnych sytuacjach, a wbrew tym wszystkich utrudnieniom tak dobrze sobie radzą. To jest niesamowite! Nie jesteśmy w stanie spisać wszystkich historii, tym bardziej wszystkich pozytywnych.
- Na co dzień jest Pan współwłaścicielem agencji GKT-Serwis/Carework, która działa jednocześnie w Polsce i Niemczech. Załatwiacie pracę polskim opiekunkom. Jak radzicie sobie formalnie z tym przedsięwzięciem? Niemieckie przepisy są bowiem w tej dziedzinie bardzo rygorystyczne. Ponoć podawać posiłki, karmić czy myć może tylko osoba, która ma tytuł Pflegepersonal, trzeba ukończyć specjalny kurs...
- Chciałbym wyjaśnić pewną nieścisłość. Mianowicie nie załatwiamy nikomu pracy, nie jesteśmy pośrednikiem. Sami świadczymy usługi opieki na rzecz naszych klientów, zatrudnianym przez nas personelem. Nie świadczymy usług pośrednictwa na rzecz żadnej agencji czy też klienta indywidualnego. Jeżeli chodzi o przepisy o których Pan wspomniał, dotyczą one personelu pracującego w jednostkach ambulatoryjnych i stacjonarnych na terenie Niemiec świadczących usługi tzw. Medizinische Behandlungspflege.
- Z waszych materiałów reklamowych wynika, że proponujecie opiekunkom pracę w Niemczech, ale formalne zatrudnienie i ubezpieczenie w Polsce. Jak to się ma np. do stawek minimalnych dla Pfelegersonal, które obecnie wynoszą 8 lub 9 euro/godz., zależnie od landu?
- Rozporządzenie reguluje płacę minimalną dla personelu wykonującego w przeważającym stopniu usługi opieki ambulatoryjnej i opiekuńczej według Kodeksu Prawa Socjalnego. Nie obejmuje natomiast personelu prowadzącego gospodarstwo domowe, a także opiekunów osób z demencją.
- Jak Pan widzi przyszłe lata w branży "opiekuńczej" w Niemczech? Czy nadal będzie popyt na polskie opiekunki, czy warunki formalne i zarobki będą ulegały poprawie?
- Niemieckie społeczeństwo się starzeje, stąd ciągły napływ osób świadczących usługi opiekuńcze raczej będzie wzrastać. Widzę natomiast, że zwiększać będzie się udział wykształconego w zawodzie personelu opiekuńczego.
- Mówi się, że w Niemczech pracuje około 100 tysięcy polskich opiekunek, z tego większość ciągle na czarno. Czy widzi Pan szanse, że kiedyś będzie normalnie, że w końcu zostanie zlikwidowana ta patologia?
- Mówi się o liczbie od 100 tysięcy do nawet 200 tysięcy. Choćby tylko bazując na tym, że nie możemy oszacować liczby opiekunek mówimy tutaj o dużej patologii. Jako legalnie działająca firma świadcząca usługi opiekuńcze nie akceptujemy w żadnym wypadku tak zwanej konkurencji, która nie płaci podatków i nie zapewnia świadczeń socjalnych opiekunkom. W tym wypadku bez woli politycznej rządzących w Niemczech i Polsce problem nie zostanie uregulowany. Łatwiej nakładać sankcje na podmioty leganie działające na rynku niż na nieuczciwych pośredników, którzy nie dają nic w zamian poza pobraniem pieniędzy za załatwienie pracy. Niestety jestem umiarkowanym pesymistą w tej kwestii...
- Pana książkę zamówiłem w internecie, na polskiej stronie, ale musiałem długo na nią czekać, a same koszty wysyłki podwoiły koszty. Czy doczekamy się tej książki na półkach w polskich księgarniach?
- Sukces książki trochę nas zaskoczył. Jednak dziękuje za sugestie, postaramy się jak najszybciej rozwiązać ten problem.
- Dziękuję za rozmowę.
Zbigniew Greźlikowski