Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na
Aleksandra Mantorska
|
aktualizacja

Procesy cyfryzacji i automatyzacji przyspieszyły w czasie pandemii. Jak to wpłynie na przyszłość pracy?

8
Podziel się:

Według szacunków OECD około 65 procent dzisiejszych przedszkolaków będzie pracowało w zawodach, których jeszcze nie ma. Automatyzacja pracy postępuje coraz szybciej, a wraz z nią pojawiają się nowe wyzwania. Kluczem do stawienia im czoła jest odpowiednia edukacja - mówią eksperci.

Procesy cyfryzacji i automatyzacji przyspieszyły w czasie pandemii. Jak to wpłynie na przyszłość pracy?
Jedne zawody wypadną, inne nabiorą znaczenia. Kluczem do zmian jest odpowiednia edukacja (Adobe Stock)

Pokolenie naszych rodziców pamięta jeszcze zawód operatorów w centralach telefonicznych. Dziś mało kto zdaje sobie sprawę o istnieniu takiej profesji. Wbrew pozorom nie zniknęła ona całkowicie, ale do jej wykonywania nie wystarczy już sprawne przełączanie kabli z jednego gniazdka w inne. Obecnie konieczny jest inny zestaw o wiele bardziej złożonych kompetencji. 

Jakie wyzwania stawia przed nami automatyzacja pracy? I jakie umiejętności i kompetencje powinni mieć pracownicy przyszłości? 

Jakie zawody są zagrożone? 

Taką transformację w przechodzi wiele innych zawodów. Przyspieszają ją technologie informacyjne, dzięki którym, na przykład, do kierowania pociągami nie są potrzebni maszyniści – wiele składów może obsługiwać jedna osoba i to zza biurka. Pandemia przyspieszyła ten trend i pokazała, że niektóre zadania możemy wykonywać dosłownie z jakiekolwiek miejsca z dostępem do internetu. Co istotne, w przeciwieństwie do pracy zdalnej, automatyzacja dotyczy również zawodów produkcyjnych: coraz więcej zadań w przeszłości zarezerwowanych dla ludzi wykonują roboty i sztuczna inteligencja. 

Zobacz także: Wynagrodzenia w pandemii - jedni stracili, inni zyskali. Co z podwyżkami?

Według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju zmiany spowodowane przez automatyzację postępują szybko i są głębokie. Badania pokazują, że w krajach OECD średnio aż 48 proc. uczestników rynku pracy jest zatrudnionych w zawodach obarczonych wysokim lub znaczącym ryzykiem automatyzacji. W Polsce odsetek ten wynosi 52 proc. W tej grupie znajdują się profesje związane z logistyką, transportem czy produkcją spożywczą. 

- Dla firm działających w Polsce, które nie inwestują w proces automatyzacji, może to oznaczać zmniejszenie konkurencyjności na rynku krajowym i rynkach międzynarodowych. Ale nawet te firmy, które przemiany technologiczne przechodzą, mogą zmierzyć się z innym wyzwaniem, niedoborem kadr o odpowiednich kwalifikacjach wymaganych w procesach automatyzacji – wyjaśnia Jeroen Tiel, dyrektor zarządzający międzynarodowej agencji zatrudnienia Randstad w Polsce i Europie Wschodniej. Wprowadzenie robotów, rozwiązań automatycznych w firmach, oznacza zapotrzebowanie na pracowników o zupełnie innych kompetencjach – automatyków, programistów, techników, konserwatorów, elektryków i elektrotechników. I to znacznie większe niż dotychczas, a już dziś brakuje kandydatów o takich umiejętnościach. Jak dodaje Jeroen Tiel, szczególnie w sytuacji Polski konieczne staje się wsparcie pracowników w podnoszeniu ich kompetencji. Nie tylko wynika to z potrzeby samych pracowników, którzy nie będą chcieli wypaść z rynku pracy, ale także pracodawców, którzy za chwilę będę potrzebować odpowiednio wyszkolonej załogi. Ale to też należy traktować jako szansę dla polskiego biznesu. Zapewnienie już dziś odpowiednio wykwalifikowanej kadry pozwoli polskim firmom i polskiej gospodarce uzyskać przewagę konkurencyjną w przyszłości. 

Polaryzacja rynku pracy 

Automatyzacja pracy podnosi poziom życia, ale rodzi też pewne nierówności. 

- Technologia przyczyniła się do polaryzacji rynku pracy, tworząc wiele miejsc pracy dla osób wysoko wykwalifikowanych i trochę dla osób o niskich kwalifikacjach – tłumaczy Stefano Scarpetta, dyrektor do spraw zatrudnienia, pracy i spraw społecznych w OECD. – Jednakże, nastąpił znaczący spadek w dostępie do stanowisk wymagających średnich kwalifikacji. 

Taka polaryzacja powoduje, że, dystrybucja korzyści wynikających z automatyzacji pracy będzie nierówna i skoncentrowana wśród osób z wysokimi kwalifikacjami. 

- Jest to wyzwanie dla odpowiedzialnej polityki społecznej, która pozwoli nam wszystkim cieszyć się postępem technologicznym – komentuje Jeroen Tiel, dyrektor zarządzający w Randstad w Polsce i Europie Wschodniej. 

Jakich umiejętności będzie nam potrzeba? 

W krajach wysokorozwiniętych automatyzacja i rozwój sztucznej inteligencji pociągają za sobą duży popyt na osoby z wykształceniem ścisłym i technicznym – programistów i inżynierów. Zapotrzebowanie to odzwierciedla się w świadomej polityce państw, które sporo inwestują w rozwój kierunków określanych akronimem STEM – science, technology, engineering and mathematics, czyli nauki ścisłe, technologia, inżynieria i matematyka – by zminimalizować dysproporcję między potrzebami pracodawców a umiejętnościami i kompetencjami wchodzących na rynek pracy absolwentów szkół wyższych. 

Nie oznacza to jednak, że umiejętności miękkie będą całkiem zbędne – wręcz przeciwnie. 

- Krytyczne myślenie, kreatywność czy inteligencja emocjonalna będą kluczowe w wysoko zautomatyzowanych społeczeństwach. Powód jest prosty: maszyny i AI mogą zastąpić człowieka przy wykonywaniu czynności lub przy obliczeniach i już to robią, ale nie zastąpią go w bezpośrednim kontakcie, przy którym wykazanie zwykłego zrozumienia będzie istotne – mówi Jeroen Tiel z Randstad. – Nie zastąpią też człowieka w myśleniu nieszablonowym, które jest podstawą kreatywności – dodaje. 

Uczenie adaptacji 

Niezależnie jednak o tego, czy pracownik przyszłości będzie miał przede wszystkich umiejętności związane z wykształceniem ścisłym, czy kompetencje miękkie, ważna będzie otwartość na zmiany. Już to widać, choćby po wyzwaniach, jakim stawiać czoła muszą osoby, które w pracy niedługo najpewniej zastąpią maszyny. 

Automatyzacja będzie podnosić jakość naszego życia. Będzie też przyspieszać. A to oznacza, że zmiany na rynku pracy będą postępować jeszcze szybciej niż obecnie. Aby za nimi nadążyć, konieczne będzie inne podejście do edukacji. 

- Nie chodzi tutaj tylko o life-long learning, czyli naukę przez całe życie. Zgodnie z tą filozofią, pracownicy powinni podnosić kompetencje i doszkalać się – wyjaśnia Jeroen Tiel. - Chodzi o edukację, która przekaże osobom umiejętności pozwalające na szybką adaptację do zmieniających się warunków, których jeszcze nie potrafimy przewidzieć. 

Jak przekonuje David Hoey z WorldSkills, międzynarodowej organizacji promującej rozwój zawodowy, zdolność przystosowania się ma kluczowe znaczenie dla pracowników, dlatego tak duży nacisk kładziemy na uniwersalne umiejętności, tzw. transferable skills. - Powinniśmy nie tyle nakłaniać ludzi do wykonania określonych zawodów, ile próbujesz skłonić ich do zrozumienia konkretnego zastosowania ich umiejętności. Dzięki temu łatwiej te same umiejętności wykorzystać w wielu różnych sektorach. Przyszłość będzie należała do tych, którzy potrafią podchodzić przyjaźnie do technologii, która zmienia charakter pracy i sposób, w jaki ludzie wykorzystują swoje umiejętności, ale nie pozbawi nas pracy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
praca
rynek pracy
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Randstad
KOMENTARZE
(8)
Zdzislawa
3 lata temu
Zmiany to jedyne co jest pewne.Wiadomo co jest ich hamulcem.
Alek
3 lata temu
Wszystko się rozwija, zmienia, to i zawody muszą nowe powstawać. Co się stało z kowalami, palaczami C.O. itp.?
HerrFlick
3 lata temu
Automatyzacja w ogóle niszczy wszelkie miejsca pracy. I te wysoko i te nisko kwalifikowane. Obawiam się, że czeka nas nie rewelacja, lecz rewolucja.
Mag i Ster
3 lata temu
Ja zostałem alkoinfluencerem mam dofinansowania z rządu, nie musze nic robić a na piwko zawsze jest.
prowident
3 lata temu
Obowiązkowe lekcje religgi - zgodnie z min. edukacji. Jestem na tak. Zero edukacji ekonomicznej, inwestycyjnej, bankowej, kredytowej i oszczędnościowej. Taaak!