W wakacje resort pracy zapowiedział, że praca zdalna zostanie uregulowana w Kodeksie pracy. Wtedy odpowiedzialna za pracę była Marlena Maląg, później obszar ten przeszedł do ministerstwa, na czele którego stoi Jarosław Gowin, ale potrzeba uregulowania pracy wykonywanej z domu pozostaje aktualna. Nic dziwnego: zarówno wiele firm, jak i pracowników zapowiada, że nawet gdy warunki epidemiczne pozwolą na powrót do biura, to chcą pozostać przy pracy zdalnej.
Maksymilian Graś, partner w warszawskiej kancelarii Graś i Wspólnicy dotarł do projektu nowelizacji Kodeksu Pracy, który w najbliższym czasie ma trafić pod obrady Sejmu. Aktualnie projekt jest w fazie konsultacji społecznych. Jego opinię publikuje serwis "Fakt".
Co wynika z projektu?
Pracę zdalną trzeba skonsultować
Zasady pracy zdalnej mają zostać określone w regulaminie, po konsultacji z przedstawicielami pracowników. W regulaminie trzeba będzie określić również zasady porozumiewania się pracodawcy z pracownikiem wykonującym pracę zdalną, w tym sposób potwierdzania obecności pracownika wykonującego pracę zdalną na stanowisku pracy, a także sposób i formę kontroli wykonywania pracy przez pracownika wykonującego pracę zdalną.
Jeśli u pracodawcy działają związki zawodowe, to zasady wykonywania pracy zdalnej będą określane w porozumieniu zawieranym między pracodawcą i zakładową organizacją związkową.
Niezależnie od tego, czy pracownik przyjeżdża do biura czy pracuje z domu, pracodawca musi go wyposażyć w odpowiedni sprzęt. Jeśli pracownik będzie wykorzystywał swój sprzęt, zyska prawo do ekwiwalentu pieniężnego z tego tytułu. Wysokość ekwiwalentu określają pracodawca i pracownik w porozumieniu, biorąc pod uwagę w szczególności normy zużycia materiałów i narzędzi, ich udokumentowane ceny rynkowe oraz ilość wykorzystanego na potrzeby pracodawcy materiału i jego ceny rynkowe.
Z wizytą u pracownika
Choć w wielu firmach praca zdalna z powodzeniem sprawdza się od marca (a w licznych przypadkach znacznie dłużej), nie wszyscy pracodawcy są zadowoleni z wysyłania pracowników do domu. Najbardziej boją się tego, że nie mają bieżącej kontroli nad pracownikami i podejrzewają, że ci pracują mniej wydajnie niż pod czujnym okiem szefa czy menadżera.
Ustawodawca chce wyjść naprzeciw tym obawom i przewiduje, że pracodawca będzie mógł skontrolować pracownika w domu. To nie żart! Zanim jednak wyobrazimy sobie scenę, w której ubrany w poplamione dresy pracownik otwiera drzwi przedstawicielowi firmy, a podkład muzyczny stanowi krzyk dzieci, doprecyzujmy.
Ustawodawca zastrzegł, że czynności kontrolne nie będą mogły naruszać prywatności pracownika i jego rodziny ani utrudniać korzystania z pomieszczeń domowych, w sposób zgodny z ich przeznaczeniem. Czy można się więc spodziewać kontroli w czasie rodzinnego śniadania? Z jednej strony – to zgodne z planowanymi przepisami, o ile owo śniadanie wypada w godzinach pracy. Z drugiej – prawdopodobieństwo kontroli nie wydaje się duże i jeśli w ogóle, to będzie dotyczyło pracowników, których praca pozostawia wiele do życzenia.