Zgodnie z obowiązującymi przepisami, agencje pracy mogą wypożyczać firmom (czyli tzw. pracodawcom-użytkownikom) pracowników na okres nie dłuższy niż 1,5 roku. Po tym czasie umowa z agencją pracy musi zostać przekształcona w klasyczną umowę o pracę z pracodawcą-użytkownikiem.
Pracownicy tymczasowi, mimo że mają prawnie zagwarantowane identyczne warunki pracy i płacy u pracodawcy-użytkownika, jak pozostali pracownicy zatrudnieni w danym zakładzie, faktycznie pracują często na dużo gorszych warunkach.
Firmy oszczędzają na nich, tworząc gorzej płatne stanowiska, nie udzielają im premii, nagród (pomijani są nawet przy premiach świątecznych), a w razie zwolnień - odprawiają ich dosłownie z dnia na dzień z pustymi rękoma. Przepisy dotyczące zwolnień grupowych ich bowiem nie obejmują. To szczególnie dotkliwe w pandemii. Wielu z pracowników straciło źródło dochodu praktycznie z dnia na dzień.
Wiele agencji zatrudnienia przez wiele lat szło swoim klientom jeszcze bardziej na rękę, tworząc spółki-córki, które działały tylko po to, by pracownicy krążyli w nich latami, a pracodawcy nie mieli obowiązku ich zatrudniania na zasadach przewidzianych w ustawie.
Od 2010 r., gdy zmieniła się ustawa o zatrudnieniu pracowników tymczasowych, proceder ten - chociaż wydawał się nieetyczny - był jednak legalny.
Po 10 latach to się jednak zmieniło. A to za sprawą wyroku wydanego przez Sąd Najwyższy w 2019 r. (III UK 84/18). Prawnicy, z którymi rozmawialiśmy wskazują, że efekty tego wyroku na razie niewielkie, zbyt mało osób o nim wie, a tymczasem w czasie kryzysu nabiera on znaczenia. Otwiera furtkę do odzyskania pieniędzy.
Wyrok, który daje szanse odzyskać pieniądze
Co orzekł Sąd? - W sytuacji, gdy pracodawca-użytkownik zatrudnia tego samego pracownika tymczasowego przez okres powyżej 18 miesięcy, ale dokonuje tego przez różne agencje pracy tymczasowej powiązane kapitałowo lub osobowo, możemy uznać, że głównym pracodawcą takiego pracownika nie jest agencja pracy tymczasowej, a właśnie firma, w której pracownik świadczy pracę - informuje mec. Miłosława Strzelec-Gwóźdź, radca prawny i partner w GP Kancelaria.
Koronawirus. Bankowcy wśród ofiar kryzysu
Mówiąc prościej, sąd przyznał, że ZUS ma prawo przekształcić umowę agencyjną w umowę o pracę. Pracownik, któremu w nieskończoność przedłużano umowy w spółkach- córkach agencji, ma prawo wystąpić do pracodawcy-użytkownika z roszczeniem o wypłatę zaległych należności.
- Taki pracownik ma uprawnienia, jak pozostali pracownicy pracodawcy, których zatrudnia samodzielnie pracodawca, a więc m.in. przysługuje mu roszczenie o premie i nagrody - podaje przykłady mec. Strzelec-Gwóźdź.
Prawniczka dodaje, że w dobie epidemii, gdy przedsiębiorcy rozpoczęli redukcję etatów od pracowników tymczasowych z pominięciem przepisów tzw. ustawy o zwolnieniach grupowych, można stwierdzić, że naruszyli przepisy ustawy, a taki pracownik będzie miał uzasadnione roszczenie o odprawę.
Również mec. Sławomir Paruch, partner założyciel kancelarii PCS Littler uważa, że wyrok Sądu Najwyższego z 2019 r. jest przełomowy. Podważa bowiem ugruntowaną praktykę rynkową polegającą na naprzemiennym zatrudnianiu pracowników tymczasowych przez bliźniacze spółki tworzone przez agencje zatrudniania.
- SN zakwestionował ten mechanizm, mówiąc wprost, że stanowi on obejście prawa – podkreśla mec. Paruch.
Według prawnika konsekwencje dla nieuczciwych pracodawców mogą być bardziej dalekosiężne niż "tylko" wypłata pracownikom zaległych świadczeń do trzech lat wstecz (taki jest okres przedawnienia dla roszczeń wynikających ze stosunku pracy-red.) i grzywny sądowe do 30 tys.zł.
Pracownicy będą mogli również, powołując się na nierówne traktowanie wobec pracowników macierzystych, domagać się awansów oraz ustalenia innych uprawnień opartych na założeniu stałego zatrudnienia.
- Sąd Najwyższy przełamał bariery korporacyjne - mówi mec. Marcin Frąckowiak, radca prawny z Działu Prawa Pracy w Kancelarii Sadkowski i Wspólnicy. I chociaż przyznaje, w Polsce nie ma precedensów, to jednak wyrok Sądu Najwyższego jest dla sądów powszechnych poważną wskazówką. Będą one rozstrzygać w podobnych sprawach tak, by ich wyroki nie stały w sprzeczności z wyznaczoną linią orzeczniczą SN.
Prawnicy są zgodni również co do jednego: w przypadku, kiedy pracodawcy wraz z agencjami pracy świadomie obchodzili przepisy prawa dopuszczając się tzw. deliktu, roszczenia pracowników nie powinny przedawnić się już po trzech, ale dopiero po 10 latach, tak jak ma to miejsce w przypadku innych przestępstw karnych.
Dziesiątki tysięcy osób zatrudnianych przez agencje
Pracownicy tymczasowi, obok osób samozatrudnionych oraz na umowach tzw. śmieciowych, są grupą najbardziej dotkniętą kryzysem wywołanym pandemią.
Jak podawało we wrześniu Polskie Forum HR zrzeszające agencje pracy tymczasowej, w drugim kwartale tego roku zatrudniały one łącznie 67 tys. pracowników tymczasowych. Liczba przepracowanych godzin w przeliczeniu na pełne etaty wyniosła zaś tylko 27 tysięcy. To spadek zatrudnienia o 25 proc. w stosunku do analogicznego okresu w 2019 r.
Jak komentowała wówczas Anna Wicha, prezes Polskiego Forum HR, najwięcej zwolnień wśród pracowników agencji nastąpiło w pierwszym kwartale tego roku.
- To z tą grupą pracowników nasi klienci rozstawali się w pierwszej kolejności i wtedy ten spadek był drastyczny. Dodatkowo nie pomagał fakt braku praktycznej możliwości objęcia pracowników tymczasowych działaniami pomocowymi rządu. Tarcza antykryzysowa nie brała pod uwagę tej formy zatrudnienia, gdzie przestój występował nie u pracodawcy, czyli agencji, a u pracodawcy-użytkownika – tłumaczyła prezes.