Niecodzienny spektakl pt. ,,Rotlicht" (,,Czerwone latarnie") to artystyczna analiza roli ,,najstarszego zawodu świata" we współczesnym społeczeństwie. W Niemczech, w kraju, w którym prostytucja jest legalna, pracuje według różnych szacunków ok 400 tys. prostytutek. Ponad połowa z nich to cudzoziemki; obroty tej ,,branży" wynoszą w RFN szacunkowo około 15 miliardów rocznie.
Reżyserka Julia Roesner postanowiła zająć się bliżej tym tematem. Zaczęła przeprowadzać wywiady z kobietami z ,,branży" i na tej podstawie powstał scenariusz sztuki teatralnej ,,Rotlicht". - Więcej niż dziesięć wywiadów nie udało mi się przeprowadzić. Po nich miałam już pięćset stron notatek - podkreśla reżyserka. Te dziesięć wywiadów wystarczyło, aby ukazać w zróżnicowany sposób w wersji scenicznej złożoność problemu prostytucji w dzisiejszym niemieckim społeczeństwie i to z perspektywy kobiet.
"Praca jak każda inna"
W sztuce pojawiają się różne kobiety, między innymi postać Svety, borykającej się z problemami finansowymi Bułgarki, samotnie wychowującej dwójkę dzieci, która po tym jak jej syn smarując wieczorem kromkę chleba spytał, czy może lepiej zostawić pół, żeby było na jutro, postanawia wyjechać do Niemiec i zacząć pracować w agencji towarzyskiej. Z upływam czasu, praca ta staje się dla niej "jak każda inna".
Sztuka ukazuje również, znane wszystkim z prasy i telewizji, przypadki kobiet, które z powodu złej sytuacji ekonomicznej, w taki czy inny sposób, zaczynają uprawiać prostytucję i nawet po latach nie mogą się z niej wyrwać. Pracują w wielkich agencjach towarzyskich ,,obsługując" po kilkudziesięciu mężczyzn dziennie.
Terapia a nie grzech
W sztuce prostytucja pokazana jest jeszcze z innej perspektywy - młodej pielęgniarki, która nie chciała prowadzić nudnego życia w przychodni lekarskiej i nie była w stanie sobie wyobrazić, że seksem można w bardzo krótkim czasie zarobić dużo pieniędzy. Podobnie jak i pewna domina, która stosunkowo późno zorientowała się, że za wydawanie rozkazów mężczyznom można nieźle żyć. Obie panie widzą siebie zdecydowanie jako terapeutki a nie jako prostytutki. W sztuce podkreślają, że robią dokładnie to samo, co seksuolog, tylko że innymi, bardziej ,,cielesnymi" metodami.
Seks w domu starców
Reżyserka nie pominęła również aspektu seksu w podeszłym wieku. W sztuce pojawia się motyw, gdy prostytutka odwiedza swojego ,,stałego klienta" nawet po tym, jak ten musiał zamieszkać w domu starców. Miłość za pieniądze to niejako sposób na samotność.
Podczas przedstawienia bohaterki stoją w witrynach (podobnie jak prostytutki np. w Amsterdamie) a wołając, krzycząc i gwiżdżąc prowokują publiczność, aby nawiązywała z nimi kontakt. W niektórych momentach dystans między publicznością a aktorkami na scenie zanika. I o to właśnie chodziło Julii Roesner: - Mogliśmy przeprowadzić wywiady z paserami i właścicielami agencji towarzyskich, ale zdecydowaliśmy się na kobiety, które tę pracę wykonują, i dokładnie o taką sytuację nam chodziło, aby widz stał się klientem.
Jürgen Jenauer / Tomasz Kujawiński
red. odp.: Bartosz Dudek
(AS)