Pracownik na początku roku napisał w wewnętrznej komunikacji firmy GitHub: "trzymajcie się ziomki, naziści są blisko".
To nie spodobało się współpracownikom, którzy skrytykowali używanie tego typu terminów w miejscu pracy. Firma informatyczna podzieliła zdanie współpracowników i zwolniła autora komentarza.
Jednak wtedy w obronie pracownika stanęła znacznie większa grupa kolegów z pracy. Kilkuset z nich podpisało list do szefostwa, w którym domagali się wyjaśnienia decyzji i publicznego potępienia nazizmu.
Firma przeprowadziła wewnętrzne postępowanie, które wykazało szereg błędów "w ocenie i procedurze". - Nasz szef HR wziął na siebie osobistą odpowiedzialność i złożył rezygnację - powiedziała dyrektorka firmy Erica Brescia.
Przedstawicielka firmy zapewniła również, że "pracownicy mogą swobodnie wyrażać obawy dotyczące nazistów, antysemityzmu (...) czy jakiejkolwiek innej formy dyskryminacji".
GitHub przeprosił i zaproponował zwolnionemu pracownikowi powrót do pracy. Firma potępiła również wydarzenia na Kapitolu.