Euro 2012 jest doskonałą okazją do zarobienia dodatkowych pieniędzy na różnych artykułach przy pomocy akcji solidarnościowych, opartych na punktach za ich kupno. Producenci i handlowcy w Niemczech liczą, że na EURO 2012 zwiększą obroty o ponad dwa miliardy euro. Największe nadzieje wiążą ze sprzedażą najrozmaitszych artykułów, których nabycie daje klientom pewną liczbę punktów, które później uprawniają ich do otrzymania atrakcyjnych upominków.
- Polscy piłkarze mało przystojni?! Dlatego mniej zarabiają? Czapeczka DFB za punkty
Zanim jeszcze piłkarze wybiegną na boiska, handel w Niemczech już zbiera bogate żniwo ze sprzedaży różnych artykułów połączonych z pewną liczbą punktów uprawniających ich nabywców do otrzymania potem różnych nagród. Wyspecjalizowały się w tym głównie browary, firmy kosmetyczne i producenci słodyczy.
Opierając się na doświadczeniach z mundialu w roku 2010 liczą oni na dodatkowe obroty w wysokości ponad dwóch miliardów euro. Zdaniem specjalisty w tym zakresie, Jana Wieseke z Uniwersystetu Ruhr Bochum, taka prognoza jest w pełni uzasadniona.
Wielkie imprezy sportowe, takie jak olimpiady, mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy, stawiają rzesze kibiców na baczność, którzy w okresie ich trwania przestają się liczyć z groszem i chętnie kupują to wszystko, co opatrzone jest logo danej imprezy lub wywołuje u nich silne emocje - mówi.
Największym powodzeniem cieszą się czapeczki i stroje w barwach narodowej drużyny. Można je kupić w specjalnych sklepach dla kibiców, lub dostać w zwykłym supermarkecie o ile zgromadzimy wystarczającą liczbę punktów za nabycie wcześniej różnych artykułów, na przykład słodyczy lub kosmetyków.
Czy to się opłaca? Handlowi na pewno. Na przykład czapeczkę w barwach Niemieckiego Związku Piłki Nożnej (DFB) dostaniemy, jeśli zgromadzimy 45 punktów, a trykot narodowej jedenastki RFN - okrągłe sto punktów. Będzie on nas wtedy kosztował 120 euro, choć w sklepie z artykułami dla kibiców taki sam trykot dostaniemy już za niespełna 80 euro.
Dusza kibica i handlowca
Dotychczasowe powodzenie takich akcji dowodzi, że specjaliści od marketingu dobrze zgłębili tajniki duszy niemieckiego kibica i potrafią przeobrazić nabytą wiedzę w brzęczącą monetę. Zwłaszcza najmłodsi fani futbolu nie mogą się oprzeć i wykupują na wyścigi czekoladki z portretami zawodników i wiele innych, podobnych artykułów, które w ich oczach stanowią atrakcyjny, kolekcjonerski rarytas.
Handel prowadzi na bieżąco monitoring sprzedaży artykułów, objętych akcją zbierania punktów i od razu reaguje na wahania gustów nabywców. Zmniejsza podaż towarów cieszących się mniejszym zainteresowaniem kibiców lub - dużo częściej - rzuca na półki więcej tych najbardziej chodliwych.
Niektórzy producenci mają w zanadrzu coś naprawdę ekstra. Na przykład sztabkę złota albo milion euro dla tego szczęśliwca, który odkapsluje właściwą butelkę piwa albo soku. Czy taka sztuka się do tej pory komuś udała, tego dokładnie nie wiadomo. W każdym razie media o tym nie donosiły.
W sumie można by to uznać za nieszkodliwą zabawę. Handel nikogo przecież nie zmusza do nabycia kosmetyków czy słodyczy z piłkarskimi motywami. Ale sprawa nie jest taka prosta, bo prowadzi często do problemów w rodzinie z najmłodszymi.
Oto przykład. Jedna z dużych sieci handlowych w Niemczech daje w prezencie każdemu, kto kupi w niej za więcej niż 10 euro specjalną torebkę-reklamówkę z portretami piłkarzy. Dzieciaki wymuszają w sklepie na rodzicach zakup dodatkowych artykułów, bo wtedy dostaną w prezencie jeszcze jedną torebkę z wizerunkami innych zawodników.
W najbardziej sprzyjających okolicznościach można w ten sposób zgromadzić pełną galerię zdjęć członków narodowej reprezentacji już za.... 320 euro! To trochę słono, prawda? I jak wytłumaczyć dziecku, że dużo tańszym kosztem może mieć coś znacznie bardziej wartościowego? Na szczęście EURO nie trwa wiecznie. Ale na razie zabawa trwa w najlepsze.
Klaus Deuse / Andrzej Pawlak
Red.odp.: Barbara Cöllen