Najniższe stawki w branży dla baristy zaczynają się od niespełna 3 tys. zł brutto. Niewiele, zważywszy na to, że specjalista z doświadczeniem w modnej, najlepiej warszawskiej kawiarni, zarobi od 1,5 tys. zł do nawet 2,5 tys. zł więcej. Przeważnie na "śmieciówce". Najczęściej występująca w branży pensja jednak nie poraża, wynosi bowiem 3 tys. 200 zł. Jak mówią sami bariści, w tym zawodzie pierwszeństwo ma pasja, bo zarobki są po prostu niskie.
Dane serwisu wynagrodzenia.pl wskazują jasno - finansowe eldorado baristy kończy się wraz z 31. urodzinami. Statystycznie rzecz ujmując, najwięcej zarobią pracownicy w przedziale 26-30 lat. Najlepsi z nich za parzenie kawy zainkasują ponad 5 tys. zł.
Co ciekawe, również w tym zawodzie znajdziemy lukę płacową. Tym razem na niekorzyść mężczyzn. Baristka zarobi bowiem średnio aż 300 zł więcej.
Wiele zależy również od branży, w której przyjdzie nam pracować. Poza cenionymi kawiarniami w centrum dużych miast (w Warszawie najlepsi dostaną nawet 5,5 tys. zł) najwięcej zarobimy w turystyce, gastronomii i hotelarstwie.
Nie bez znaczenia jest także staż pracy. Barista z co najmniej sześcioletnim doświadczeniem rzadko kiedy zainkasuje mniej niż 5 tys. zł.
Nie każdy zarobi tyle samo
Krzysztof, barista w jednej z modnych knajp w Poznaniu, podkreśla w rozmowie z money.pl, że "goła pensja", czyli taka bez dodatków, potrafi wzbudza nie raz uśmiech politowania. Istotną rolę odgrywają tutaj napiwki, które każdego miesiąca potrafią zasilić budżet baristy od dodatkowy tysiąc złotych. Nie zawsze jednak jest tak dobrze.
- Ta branża stoi pasjonatami kawy. Inaczej by nas tu w ogóle nie było - mówi dalej Krzysztof. - Praca jest ciężka, a my rzadko kiedy jesteśmy doceniani. Zdarzają się jednak okresy, np. w czasie wakacji, gdzie liczba napiwków rekompensuje nasz trud. Wtedy można zarobić nawet 6 tys. zł. na czysto. W innych miesiącach tak kolorowo już nie jest - dodaje.
Co ważne dla każdego baristy, sytuację branży zmieniła w dużym stopniu pandemia. Pracownicy gastronomii poszukiwani są niemal wszędzie, a rąk do pracy zwyczajnie brakuje. To z kolei polepsza ich sytuację przy negocjowaniu stawek.
- Obecnie są miejsca, gdzie bariści przeżywają prawdziwe żniwa. Wyszarpać paręset złotych więcej jest o tyle łatwo, że jeśli zabraknie pracownika, klientom serwowane będą napoje gorszej jakości. A na to szefowie renomowanych knajp nie mogą sobie pozwolić - puentuje Krzysztof.