Po wybuchu pandemii wiele firm zdecydowało się na pracę zdalną. Najczęściej była ona wprowadzana z dnia na dzień, bez opracowania odpowiednich procedur.
Stąd niedociągnięcia i fakt, że w wielu firmach pracownicy zostali zostawieni sami sobie.
- Szybko okazało się, że praca z domu może być tak samo efektywna, jak ta wykonywana z biura, mnożyły się jednak pytania i wątpliwości. Do kwestii, które do dzisiaj są dyskutowane należy m.in. udział pracodawców w kosztach ponoszonych przez pracowników czy zwrot środków za zakup niezbędnego sprzętu – komentuje Krzysztof Inglot, Prezes Personnel Service i ekspert ds. rynku pracy, cytowany przez "Super Express".
Jak wynika z badania zleconego przez Personell Service, zaledwie co drugi pracodawca faktycznie sprawdził, czy jego pracownicy mają w domach warunki do pracy.
Nieco ponad połowa pracowników uważa, że po przejściu na pracę zdalną miała odpowiednie narzędzia. 25 proc. nie zostało wyposażone w odpowiedni sprzęt.
Wielu pracowników nie zostało też odpowiednio przeszkolonych. Zaniedbano m.in. szkolenia BHP i z bezpieczeństwa danych.
- Kwestia bezpieczeństwa danych jest jednym z najważniejszych priorytetów firm. Podczas pracy poza biurem, gdy zwykle korzystamy z laptopów i prywatnych sieci Wi-Fi, ryzyko wycieku danych firmowych wzrasta. Tymczasem okazuje się, że szkolenie z bezpieczeństwa danych przeprowadziło jedynie 13 proc. pracodawców. Zaniedbano też BHP, bo taki kurs zorganizowało tylko 8 proc. pracodawców. I choć oczywiście można tłumaczyć pracodawców tempem wdrażania pracy zdalnej, przyjdzie taki moment, kiedy będą musieli się z tymi wyzwaniami zmierzyć, bo kwestii BHP i bezpieczeństwa danych nie wolno zaniedbać mów - Krzysztof Inglot.