Od 100 do 500 zł - tyle pieniędzy chcą nieuczciwi pośrednicy za załatwienie pracy w Niemczech. Policja, ministerstwo pracy, Fundacja Itaka uczulają: po otwarciu niemieckiego rynku pracy, przybędzie nieuczciwych pośredników i pracodawców. Jak nie dać się oszukać?
- Polacy na odsiecz niemieckiemu rynkowi pracy
- Jest źle: co dziesiąty polski bezrobotny to magister
- Budowlaniec i kelner znajdzie pracę za Odrą. Zabiorą pracę Niemcom? W ogłoszeniach gwarantują wysokie zarobki, nie oczekując żadnych kwalifikacji. Bardzo często w ofercie pojawia się informacja, że pracownik będzie świadczył pracę dla popularnej marki, znanej również w Polsce. Nieuczciwi pośrednicy poszukują osób do pracy w branży budowniczej, handlu, ogrodnictwie - np. przy zbiorze truskawek czy szparagów. Nie wymagają znajomości języka, posiadania dyplomów czy zaświadczenia z poprzedniej pracy (np. potwierdzenia umiejętności murarskich), nie trzeba wysyłać CV.
- Oferty pracy pojawiają się na słupach, wiatach przystankowych. Na kartce podany jest tylko numer telefonu i tyle. Zadzwoniliśmy, osoba poinformowała, że na pracę trzeba się zdecydować już, bo pracodawca w ciągu trzech dni musi zamknąć proces rekrutacji sprzedawców w dużym supermarkecie. Rozmówca zawsze jest kategoryczny. Mówi, że ma mnóstwo telefonów i nie ma czasu dla niezdecydowanych. Nie dał ogłoszenia w sieci, bo bardzo się spieszy. Jakby mimochodem dodaje, że trzeba wpłacić 500 zł na wskazane konto. Gdy pytamy na poczet czego ta wpłata, dowiadujemy się że są to koszty manipulacyjne, transport i zakwaterowanie, i że to bardzo tanio. Najlepiej dokonać wpłaty jak najszybciej, bo wtedy będziemy mieli gwarancję, że to my dostaliśmy pracę. Po dokonaniu wpłaty oczywiście numer telefonu jest nieaktywny - mówi Tomasz Żmigrodzki, doradca personalny.
Eksperci dodają, że nie wolno wpłacać pieniędzy z góry na konto pośrednika. Naszą czujność powinny wzbudzić ogłoszenia, w których jest niewiele informacji. Z których nie można dowiedzieć się, dla kogo mamy pracować, gdzie dokładnie. Pośrednik nie może zarekwirować naszego paszportu czy dowodu osobistego. Nie może ściągać pieniędzy z naszej późniejszej wypłaty. Uważajmy na ogłoszenia, z których wynika że właściwie nie musimy mieć żadnych kwalifikacji. Chociaż o nieuczciwych pośrednikach mówi się od lat, ciągle nie brakuje osób, które padają ich ofiarami.
- Scenariusz oszustwa jest zawsze ten sam, jednak ciągle są ludzie, którzy dają się naciągnąć. Po prostu są zdesperowani, nie mają pracy. Nie wiemy, ile jest takich oszukanych, ci ludzie nie zawsze zgłaszają się na policję. Często też zwyczajnie wstydzą się, że dali się naciągnąć - dodaje Żmigrodzki.
Wybierając się do pracy za granicę, pytajmy o konkrety - w jakich warunkach będziemy pracować, gdzie mieszkać. Nieuczciwe agencje rekrutują do tzw. obozów pracy. Są to firmy, które za niewielką zapłatę żądają katorżniczej pracy po kilkanaście godzin dziennie. Oferują skandaliczne warunki zamieszkania.
- Najczęściej są to firmy z branży ogrodniczej, budowlanej. Pamiętajmy, że pracodawca nie może płacić mniej niż wynosi minimalna pensja, nie może żądać abyśmy pracowali dłużej niż 8 godzin dziennie, mamy też prawo do opieki medycznej - mówi Żmigrodzki.
- Polacy na odsiecz niemieckiemu rynkowi pracy
- Jest źle: co dziesiąty polski bezrobotny to magister
- Budowlaniec i kelner znajdzie pracę za Odrą. Zabiorą pracę Niemcom? Specjaliści przypominają, że pośrednicy mają obowiązek zawarcia umowy z pracownikiem. Umowa musi być szczegółowa i jasna. Powinny w niej znaleźć się informacje, dla kogo mamy pracować, w jakim czasie, za jakie wynagrodzenie, jaki jest zakres naszych obowiązków. Pamiętajmy też, że w umowie musi się znaleźć zapis dotyczący ubezpieczenia społecznego. Co istotne, pośrednik musi posiadać też umowę z pracodawcą. My mamy prawo o nią pytać. Możemy też zadzwonić do firmy, w której mamy pracować i zapytać o szczegóły. Wiarygodność firmy i pośrednika można też zbadać na policji - dowiemy się, czy byli oni notowani, czy toczy się przeciwko nimi śledztwo.
Obecnie w Polsce działa 3,2 tys. agencji pośrednictwa pracy, ponad tysiąc może wysyłać ludzi do pracy za granicę.
Krzysztof Winnicki