W Polsce bezrobotna jest już prawie co trzecia młoda osoba, w Hiszpanii i Grecji - bez pracy jest prawie 60 proc. osób poniżej 25. roku życia - dane opublikowane przez Europejski Urząd Statystyczny obwieszczają prawdziwy dramat ludzi młodych. Jak się jednak okazuje są one grubo przesadzone. Eurostat inaczej je zlicza i interpretuje.
Stopa bezrobocia wśród osób poniżej 25. roku życia wzrosła w grudniu 2012 r. do 23,4 proc. wśród 27 krajów należących do UE i do 24 proc. w strefie euro. W grudniu 2011 roku wskaźnik ten wynosił 22,2 proc. i 21,7 proc. Według Eurostatu bezrobocie wśród młodych osiągnęło apogeum w Grecji i Hiszpanii - bezrobotnych wśród młodych jest 57,6 proc. i 55,6 proc. Specjaliści podchodzą jednak ostrożnie do apokaliptycznych informacji ogłaszanych przez Eurostat.
Nie taki diabeł straszny
- Stopa bezrobocia liczona przez Eurostat pokazuje odsetek osób, którzy pozostają bez pracy spośród osób aktywnych zawodowo, czyli tych, którzy albo pracują albo pracy szukają. Z ostatnich dostępnych danych wynika natomiast, że w Polsce aktywność zawodowa w grupie wieku 15-24 lat wynosi tylko 33 proc. Czyli co trzeci młody Polak jest aktywny zawodowo i dopiero co trzeci z tej grupy jest bezrobotny. Nie można więc powiedzieć, że co trzeci młody człowiek w Polsce jest bezrobotny. Faktycznie pracy nie może znaleźć mniej niż co dziesiąty - tłumaczy na łamach ,,Gazety Wyborczej" Piotr Lewandowski, ekonomista z Instytutu Badań Strukturalnych.
W innych krajach Unii sytuacja jest taka sama. Według danych Eurostatu ponad połowa młodych Hiszpanów jest bez pracy. "Nie znaczy to jednak, że ponad połowa osób w wieku 15-24 lat nie może znaleźć pracy, bo tylko 40 proc. z nich w ogóle jej szuka. W rzeczywistości problem dotyczy nieco ponad 900 tys. osób, czyli tylko ok. jednej piątej wszystkich młodych osób" - czytamy w "GW". To samo w Grecji. Eurostat podał, że ponad połowa młodych Greków jest bezrobotnych, w rzeczywistości jednak tylko 30 proc. z nich szuka pracy, a kłopoty z jej znalezieniem ma "eurostatowe" 57,6 proc.
Problem z danymi
Z analizą rynku pracy i interpretowaniem uzyskanych danych w ogóle łatwo nie jest. W Polsce też borykamy się z kłopotami chociażby przy szacowaniu zawodów nadwyżkowych i deficytowych. - Wydaje się, że obecna metodologia jest tak niedoskonała, że nie daje nawet cienia szansy na uzyskanie wiedzy o rzeczywistej sytuacji polskiego rynku pracy. Co najgorsze, nie pozwala ona nawet wskazać tendencji bądź trendów. Przeciwnie. Buduje złudny obraz i należy mieć nadzieję, że uzyskiwane wyniki nie są podstawą do podejmowania decyzji - ocenia badaczka rynku z TNS Polska, Joanna Kwiatkowska.
Jak podkreślają specjaliści może i "eurostatowe" dane są zliczane inaczej, jednak problem z brakiem pracy wśród młodych niezaprzeczalnie istnieje i nie należy go bagatelizować.
JK,WP.PL