Planowana przez rząd 10-procentowa redukcja zatrudnienia w administracji publicznej może doprowadzić do lawiny pozwów ze strony zwalnianych urzędników. W ustawie zabrakło bowiem kryteriów pozbywania się pracowników.
Każdemu zwolnionemu pozwoli to zakwestionować decyzję zwierzchnika jako subiektywną i krzywdzącą - pisze _ Dziennik Gazeta Prawna _. Gazeta dodaje, że dyrektorzy generalni w ministerstwach i urzędach liczą się z lawiną pozwów i odwołań od decyzji.
Problemem - według gazety - może być nie tylko brak kryteriów zwolnienia, ale też sprzeczność ustawy z nadrzędnymi przepisami kodeksu pracy. Na jej niekonstytucyjność zwracali uwagę prawnicy Biura Legislacyjnego Sejmu. W razie pozwów sędziowie będą decydowali, czy nakazać przywrócenie pracownika do pracy, czy wypłacić mu odszkodowanie za niesłuszne zwolnienie.
Czytaj w Money.pl | |
---|---|
Rząd wycofuje się ze zwolnień w urzędach Planowane zwolnienia 40 tys. urzędników będą bardzo ograniczone. | |
Biurokracja kosztuje nas rocznie 77,6 mld złotych Urzędnicza armia liczy już ponad 428 tysięcy ludzi. Planowane cięcia etatów i wstrzymanie awansów w administracji państwowej dotknie 21 tysięcy z nich. Rząd chce zaoszczędzić blisko miliard złotych. | |
Urzędnicy trzymają się stołków: Żadnych zwolnień! Redukcja administracji publicznej może się nie udać. | |
Przybywa urzędników - zarządzanie jak w PRL Przez ostatni rok liczba urzędników wzrosła o 11 procent. W resortach wciąż trwa nabór. |
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.