W okresie od stycznia do czerwca przyjechało do nas 8 tys. pracowników z Azji - tyle, ile przez cały rok 2016. Eksperci wróżą wzrostom jeszcze większą dynamikę. Bo rynkowi coraz bardziej dokucza brak rąk do pracy.
- Są trzy państwa azjatyckie, które stają się istotnymi źródłami pracowników: Nepal, Indie i Bangladesz. Czerpie z nich coraz więcej pracodawców - mówi Marcin Kołodziejczyk z Grupy Progres, specjalizującej się w pośrednictwie przy zatrudnianiu osób z zagranicy - cytowany przez "Dziennik Gazetę Prawną".
Dodaje, że pracujący w Polsce Ukraińcy już naszej gospodarce nie wystarczają. Jego zdaniem są już takie branże, w których Azjaci zaczynają ratować płynność prac.
- Zalicza się do nich np. przetwórstwo spożywcze, szczególnie ryb i mięsa, a także przemysł owocowy. Jeszcze 2-3 lata temu to nasi wschodni sąsiedzi masowo zasilali firmy z tych sektorów. Te czasy już jednak minęły - podkreśla Kołodziejczyk.
Szefowie innych dużych firm HR - jak pisze "DGP" - mniej lub bardziej bezpośrednio potwierdzają: "Wydrenowaliśmy już Ukrainę i zaczynamy łapczywie patrzeć na Azję".