Wynagrodzenie w firmach zagranicznych jest aż o 72 proc. wyższe niż w rodzimych przedsiębiorstwach. Najlepiej mają menedżerowie - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Według danych GUS firmy z większościowym kapitałem zagranicznym w 2011 r. płaciły swoim pracownikom przeciętnie prawie 4,5 tys. zł, a polskie - ponad 2,6 tys. zł.
Różnice w wynagrodzeniach potwierdza też raport płacowy firmy Advisory Group TEST Human Resources. Np. dyrektor generalny w polskim przedsiębiorstwie mógł zarobić w ubiegłym roku co miesiąc 25,7 tys. zł, a w zagranicznym - ponad 34,4 tys. zł; kierownik ds. personalnych odpowiednio: blisko 6 tys. zł i ponad 9,5 tys. zł.
Na niższych stanowiskach te dysproporcje były mniejsze. Np. różnica w pensjach specjalistów ds. badań i rozwoju wyniosła nieco ponad 400 zł.
Polecamy: Prognozy wynagrodzeń na 2013 rok
Jak wyliczają eksperci, wyższe wynagrodzenia w zagranicznych firmach wynikają z tego, że są one bardziej wydajne, mają często lepsze wyposażenie techniczne i nowocześniejsze technologie oraz działają często w sektorach gospodarki, które są bardziej rentowne. Ponadto tacy pracodawcy mają na ogół większe wymagania wobec pracowników, co rekompensują zarobkami. Specjaliści wskazują też, że zagraniczni pracodawcy oferują wyższe wynagrodzenie, ale też ich oczekiwania wobec pracowników są dużo wyższe.
- Przede wszystkim wymagana jest znajomość języków obcych, gotowość do wyjazdów zagranicznych, a na stanowiskach niższego szczebla podążanie ściśle określoną ścieżką kariery i stosowanie się do wielu procedur - skomentował Bartosz Wieczorek z Advisory Group TEST Human Resources.
Jednak, jak przekonuję specjaliści, coś za coś. Za wyższą pensją kryje się wykańczający wyścig szczurów. A co z tym idzie chroniczny stres, konieczność rywalizacji i podleganie ciągłej ocenie.
- Co roku kilkanaście procent pracowników ucieka z dużych firm, najczęściej warszawskich. Nie dają rady. Uciekają osoby ambitne, takie dla których jeszcze kilka lat temu praca w dużej firmie była nobilitacją. Często o pracy w międzynarodowej firmie marzyli na studiach. Gdy otrzymali zatrudnienie byli wzorowymi pracownikami, świetnie dopasowanymi do ram organizacyjnych. Niestety po jakimś czasie wpadli w stagnację. Męczyło ich to, że muszą udowadniać, że są najlepsi - wyjaśnia Jolanta Bałachowska, psycholog społeczny, pracuje w firmie rekrutacyjnej.
(JK),WP.PL