"4365 urzędników zarabia więcej, niż kanclerz Merkel" - tytuł artykułu, jaki kilka dni przed brukselskim szczytem ukazał się w "Welt am Sonntag", był wsadzeniem kija w mrowisko. W Brukseli gra toczy się o drastyczne cięcia budżetowe, a tu drażliwa kwestia zarobków. Już szef referatu zarabia więcej, niż Angela Merkel, pisała gazeta.
To nieprawda, dementuje UE, ale nie dostarcza dowodów. Wiceprzewodniczący KE Maros Sefcovic zwraca tymczasem uwagę na zapotrzebowanie Brukseli na wysoko wykwalifikowany personel mówiąc, że "UE musi podołać coraz większym wyzwaniom". Takim wyzwaniem jest np. kontrolowanie narodowych budżetów, dodaje Sefcovic. Zawierając umowy handlowe brukselscy urzędnicy prowadzą rozmowy z najlepszymi na świecie negocjatorami, a sędziowie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości mają do czynienia z najlepszymi prawnikami. Fachowcom na najwyższym poziomie UE musi być w stanie zaoferować też odpowiednie uposażenia, argumentuje Sefcovic.
Dziewięć tygodni urlopu
Jakkolwiek; na urzędniczym aparacie UE można jeszcze dużo zaoszczędzić, uważa europosłanka Ingeborg Gräßle (CDU)
. Polityk chadecji od lat walczy o transparentny system zarobków w UE i o mniej przywilejów dla eurokratów. Pracownicy unijnych instytucji mają na przykład oprócz urlopu, dodatkowe wolne dni - jako rekompensatę za nienormowany czas pracy. - Chcę, żeby ludzie dobrze zarabiali, ale chcę też, żeby byli obecni w pracy. Do szału mnie doprowadza sytuacja, kiedy widzę, że urzędnicy bez problemu dochodzą w tym systemie do dziewięciu tygodni urlopu, zamiast ustawowych sześciu - mówi Ingeborg Gräßle.
Europosłanka ze Szwabii obliczyła też, że więcej, niż kanclerz Merkel zarabiają nie tysiące urzędników, tylko niespełna stu. Mimo to jest zdania, że system uposażeń unijnych urzędników powinien zostać gruntownie zreformowany, dodatki powinny być zniesione albo przynajmniej znacznie okrojone.
Polecamy: Zarobki eurokratów. "Żyją jak w bajce"
Podobnego zdania jest europosłanka z ramienia partii Zielonych Helga Trüpel. Uważa jednak, iż nieprzypadkowo dyskusja na temat wysokich zarobków brukselskich urzędników wybuchła właśnie teraz. - Uważam, że Rada Europejska świadomie rozdmuchuje dyskusję, by nas zdyskredytować i by przeforsować własne interesy, czyli cięcia budżetowe - tłumaczy i dodaje, że nie sposób dyskutować fair o ewentualnych zmianach, bo debata przybrała już rozmiary kampanii politycznej. Rada Europejska, to szefowie państw lub rządów 27 państw członkowskich UE, którzy w ramach cięć budżetowych chętnie by też ukrócili uposażenia brukselskich urzędników.
Niewielka pozycja budżetowa
W działce "administracja" nie ma już jednak aż tylu możliwości zaoszczędzenia pieniędzy. Unijne urzędy pochłaniają niespełna sześć procent wydatków budżetowych. Od 2004 roku KE zaoszczędziła już na tym polu dziesięć mld euro, już zatwierdzona jest dalsza redukcja etatów. - Są granice oszczędzania na urzędnikach - uważa Jutta Haug (SPD)
, specjalistka ds. budżetu w Parlamencie Europejskim. Także aparat biurokratyczny osiąga w którymś momencie stan, w którym nie można wymagać od pracowników jeszcze lepszej, bardziej efektywnej pracy, tłumaczy socjaldemokratka. Jeżeli będzie się na nich dalej oszczędzało, "w efekcie będą pracowali coraz gorzej i będziemy mieli źle funkcjonującą administrację", dodaje.
Bruksela mało atrakcyjna dla specjalistów
Według danych KE połowa budżetu, który pochłania aparat administracyjny UE, przypada na uposażenia. Istotną część, bo 15 proc. wydatków pochłaniają tłumaczenia na 23 urzędowe języki. UE. Mimo to ciągle istnieje zapotrzebowanie na więcej tłumaczeń i przekłady lepszej jakości. Posłowie chociażby Bundestagu krytykują, że np. dokumenty dotyczące walki z kryzysem finansowym nie są tłumaczone na niemiecki.
Wbrew rozpowszechnionej opinii o rozbudowanym aparacie biurokratycznym, znacznie więcej unijnych urzędników niż w Brukseli zatrudniają same państwa członkowskie Unii. I tak na przykład w resorcie rolnictwa KE pracuje według danych Komisji 1040 osób. We francuskim ministerstwie rolnictwa - 31 tys. osób. W resorcie gospodarki KE zatrudnione są 1542 osoby. Dla porównania: w ministerstwie finansów w Berlinie - 1850 osób.
Co do dyskusji na temat zbyt wysokich zarobków eurokratów KE argumentuje, że od 2004 roku siła nabywcza uposażeń brukselskich urzędników zmniejszyła się o ponad 10 proc. Natomiast w 27 stolicach UE siła nabywcza uposażeń pracowników rządowych spadła tylko o 4,6 proc. W efekcie, zdaniem KE, zarobki unijnych urzędników są jeszcze atrakcyjne dla osób z Europy Wschodniej. Coraz trudniej natomiast znaleźć wysoko wykwalifikowanych pracowników z Niemiec, Francji i Wielkiej Brytanii.
Tagesschau, dpa / Elżbieta Stasik
red. odp.:Małgorzata Matzke