Imigranci podnoszą wydajność pracy i zapewniają wpływy do budżetu państwa w Wielkiej Brytanii - informują raporty University College i NIESR. Mimo antyimigracyjnych nastrojów wśród polityków firmy chętnie zatrudniają pracowników z innych krajów, m.in. Polaków, których cenią za posiadaną wiedzę, uczciwość i solidność.
Kwestia imigrantów zarobkowych budzi w ostatnich latach wielkie kontrowersje na Wyspach Brytyjskich. Pracownicy z innych krajów, w dużej mierze Polacy, są oskarżani o zabieranie miejsc pracy Brytyjczykom i żerowanie na lokalnym systemie socjalnym. Niechęć do obcych wzrastała wraz z nasileniem się kryzysu gospodarczego, który skutkował coraz gorszymi danymi z rynku pracy.
Gorącą dyskusję na brytyjskiej scenie politycznej wywołało chociażby zatrudnienie przez sieci marketów Tesco i Next 800 Polaków, co spotkało się z wielką krytyką ze strony laburzystów. Pracodawcy tłumaczyli, iż nie udało im się znaleźć Brytyjczyków z wymaganymi kwalifikacjami, a personel był im potrzebny od zaraz. Negatywne nastroje pobudziły także wyliczenia z 2010 roku, które pokazały, że pensje Brytyjczyków zmalały o ponad 5% (w porównaniu do niektórych krajów strefy euro).
Konserwatywni politycy mówią coraz głośniej o potrzebie zaostrzenia prawa imigracyjnego. Douglas Carswell, znany ze swoich eurosceptycznych poglądów, powiedział w ,,The Sunday Telegraph", że konieczne jest skończenie z ,,turystyką zasiłkową" z Polski, Litwy, Czech i Słowacji, gdyż stanowi ona wypaczenie modelu państwa opiekuńczego.
Była to reakcja na raport dotyczący zatrudnienia, z którego wynikało, że 600 tys. imigrantów z UE mieszkających na Wyspach nie ma pracy, a na samo ich leczenie brytyjski budżet wydaje rocznie 1,5 mln funtów. Andrew Green, szef antyimigracyjnego ,,think-tanku" Migration Watch, wyliczył z kolei, że rocznie brytyjski budżet wydaje na zasiłki dla dzieci imigrantów nawet 55 mln funtów.
Także premier David Cameron, podczas wizyty w Oksfordzie, negatywnie odniósł się do napływu zagranicznej siły roboczej do Wielkiej Brytanii. Szef brytyjskiego rządu powiedział, że Polacy czy obywatele innych państw nadbałtyckich i Europy Wschodniej nie powinni zabierać pracy młodym Brytyjczykom.
Firmy chętnie sięgają po imigrantów i doceniają Polaków
Nastroje antyimigracyjne na Wyspach nie słabną, ale tamtejsi przedsiębiorcy w dalszym ciągu sięgają po imigrantów. Jak podaje standard.co.uk, co trzecia firma planuje zatrudnić pracowników z innych państw, ponieważ rodzimi nie mają wystarczających umiejętności. Chris Jones z City & Guild stwierdził nawet brutalnie, że to nie konkurencja ze strony imigrantów jest największym problemem młodych Brytyjczyków. Cierpią oni bardziej z powodu braku podstawowych umiejętności. Szczególny deficyt panuje pośród specjalistów z zakresu inżynierii czy informatyki.
Portal polemi.co.uk działający na Wyspach Brytyjskich podkreśla ponadto, że Polacy budzą w Brytyjczykach negatywne stereotypy odnośnie do zachowania czy zwyczajów, ale pod kątem pracy oceniani jesteśmy przez pracodawców jako osoby uczciwe, solidne i godne zaufania. Z reguły nie narzekamy na zarobki i wykonywaną pracę. Szefowie doceniają wykształcenie, wiedzę i doświadczenie naszych rodaków.
Pozytywnie o Polakach wypowiedział się także Tony Blair, który w 2012 roku zareagował na komentarze lidera Partii Pracy Eda Milibranda i sprzeciwił się jego planom zaostrzenia polityki imigracyjnej. Były premier podkreślił że ,,najbardziej szanowani ludzie" dostrzegają nasz wkład w brytyjską gospodarkę.
Imigranci stanowią korzyść dla gospodarki Słowa Blaira znajdują potwierdzenie w najnowszych wynikach badań. Raport NIESR (National Institute for Economic and Social Research) pokazuje, że zatrudnienie imigrantów pozytywnie wpływa na efektywność branż, w których znajdują oni pracę. Przewyższają one swoją wydajnością branże korzystające tylko z rodzimych pracowników. Szczególnie widoczne jest to w budownictwie i przemyśle wytwórczym. Eksperci NIESR oszacowali, że zwiększenie się migracji o 1% sprawia, że wydajność pracy podnosi się o ok. 0,06-0,07%. Pracownicy z innych państw to także idące w miliardy funtów wpływy do budżetu. Według badań University College w Londynie, całkowity wkład netto imigrantów z krajów EOG (Europejski Obszar Gospodarczy - UE + Norwegia, Islandia i Lichtenstein) w latach 2001-12 do brytyjskiego systemu finansów publicznych osiągnął poziom 22,1 mld funtów. Było to o 34% więcej, niż otrzymali od państwa w postaci świadczeń socjalnych. Dla porównania, wkład miejscowej ludności w tym
zakresie jest ujemny i wynosi minus 11%. Osoby spoza EOG, przede wszystkim obywatele państw Wspólnoty Commonwealth, dostarczyły kolejne 2,9 mld funtów.
W sumie brytyjski budżet na migracji zyskał w pierwszej dekadzie XXI wieku ok. 25 mld funtów. Raport podkreślał także dobre wykształcenie i wysokie kwalifikacje imigrantów. 38% przybyszów spoza EOG i 32% z EOG posiadało dyplom uczelni wyższej. Wśród rodzimej ludności ten odsetek wynosił zaledwie 21%.
Ograniczą prawa imigrantów?
Na początku maja bieżącego roku Królowa Elżbieta II przedstawiła w Izbie Lordów projekt zmian w ustawie imigracyjnej przygotowany przez rząd Davida Camerona. Planowane działania mają na celu ograniczenie niektórych praw imigrantów, m.in. dotyczących świadczeń socjalnych.
Przede wszystkim zapomoga bezrobotnych będzie przysługiwała najwyżej przez 6 miesięcy, jeśli nie wykażą oni aktywności w poszukiwaniu pracy lub też perspektywy jej otrzymania. Zwiększeniu mają ulec grzywny dla pracodawców, którzy będą zatrudniać nielegalnych imigrantów. Zmienią się także zasady dostępu do publicznej służby zdrowia. Przybysze od niedawna przebywający na Wyspach będą zobligowani do pokrycia części kosztów leczenia lub też ich zadaniem będzie dopilnowanie, by zrobił to rząd kraju ojczystego.
- Celem nowelizacji ustawy imigracyjnej jest zapewnienie, że Wielka Brytania przyciąga ludzi gotowych wnieść społeczny wkład i odstrasza tych, którzy tego nie chcą - powiedziała królowa podczas oficjalnej mowy tronowej.
Zdaniem ekspertów rząd będzie się w ten sposób bronił przed napływem ludności z Rumunii i Bułgarii. Według oficjalnych danych w okresie od kwietnia do czerwca 2013 r. w Wielkiej Brytanii pracowało 683 tys. pracowników z Czech, Węgier, Polski, Słowacji i krajów bałtyckich. Liczba ta może wzrosnąć o 1/3, gdy w styczniu 2014 roku rynek pracy otworzy się na Rumunów i Bułgarów.
KK,MA,WP.PL