Aresztowani zostali trzej nadzorcy plantacji w wieku 21, 27 i 39 lat. Jak poinformowała w piątek (19.04) grecka policja, mężczyźni podejrzani są o udział w strzelaninie na plantacji truskawek Manolada w zachodniej Grecji. W środę (17.04) około 200 pracujących tam robotników sezonowych, głównie z Bangladeszu, domagało się wypłacenia ich zaległych od pół roku wynagrodzeń. Trzech zatrudnionych jako nadzorców mężczyzn zaczęło do nich strzelać. 32 pracowników sezonowych zostało rannych.
Wcześniej aresztowany został już 57-letni właściciel plantacji, który ze względu na problemy zdrowotne przebywa w szpitalu. W areszcie jest też dwóch mężczyzn, którzy mieli pomóc w ucieczce strzelcom.
Wezwanie do bojkotu
Rannych pracowników sezonowych odwiedził w szpitalu minister ds. porządku publicznego Nikos Dendias. Zapewnił, że żaden z nich nie zostanie wydalony z Grecji. Jeszcze do niedawna minister utrzymywał, że cudzoziemcy, którzy padli ofiarami ataków na tle rasistowskim, nie potrzebują ochrony ze strony państwa. Grecja wielokrotnie była krytykowana za to, że sprawcy napaści na tle rasistowskim często pozostają bezkarni.
Po incydencie na plantacji Manolada i skargach pracowników sezonowych na fatalne warunki pracy, greckie media obawiają się nadwyrężenia wizerunku Grecji i unikania jej przez turystów. W Internecie tymczasem mnożą się wezwania do bojkotowania truskawek z Manolady. Władze greckie wysłały urzędowego nadzorcę, który ma pilnować przestrzegania tam przepisów prawa pracy.
Truskawkowa mafia
Lokalne związki zawodowe i greckie media mówią tymczasem o plantacji Manolada jako o "targu niewolników". Rzecznik związków zawodowych wyjaśnił, że odpowiedzialne władze dawno już były poinformowane o katastrofalnych warunkach pracy robotników sezonowych. Władze nie podjęły żadnych kroków, brak pracowników nie pozwala im bowiem ,,sprawdzać każdej wskazówki od społeczeństwa".
Lewicowo-liberalny dziennik ,,Eleftherotypia" mówi wręcz o ,,truskawkowej mafii". W całym regionie panuje podejrzany system kontroli i przemocy. Już w 2008 roku cudzoziemscy robotnicy sezonowi skarżyli się na warunki pracy, po czym zostali pobici przez nieznanych sprawców. W 2011 roku policji udało się uwolnić 35 rumuńskich pracowników okrążonych przez grupę uzbrojonych mężczyzn. Ubiegłego lata głośna stała się sprawa 22-letniego Egipcjanina, który odważył się głośno protestować przeciw warunkom pracy. Dwaj mężczyźni zatrzymali go w mieście, zaklinowali mu głowę w oknie samochodu i wlekli go ulicami Manolady. Jednym ze sprawców był zatrzymany 27-letni mężczyzna, jeden z trójki strzelającej do Banglijczyków.
- W regionie powstały struktury na miarę mafijnych układów - powiedziała na antenie ateńskiego radia "Real News" Sofia Voultepsi, posłanka i rzeczniczka klubu parlamentarnego partii Nea Dimokratia. - To, co się stało w środę nie jest właściwie niczym nowym, ale dotąd stwierdzaliśmy tylko fakt istnienia przestępczych struktur. Za każdym razem, kiedy próbowano tam kogoś aresztować, ktoś go na czas uprzedzał i potencjalny aresztowany znikał - uskarża się Voultepsi. Ale obiecuje poprawę. Jak mówi, poszkodowanym pomoże nowa ustawa o ochronie pracowników. Szczegółów polityk nie zdradziła.
Współczesny handel niewolnikami
Próba zdemaskowania układów panujących w Manolada może być niebezpieczna. W kwietniu 2011 dwaj reporterzy stołecznego dziennika ,,To Vima" chcieli zrobić reportaż o warunkach bytowych pracowników sezonowych z Bułgarii. Zostali pobici przez nadzorców plantacji, ich samochód zdemolowany, kamera telewizyjna odebrana. Właściciel plantacji wyjaśnił policji, że jego ludzie wzięli dziennikarzy za włamywaczy. Grożenie dziennikarzom, ich zastraszanie, jest na porządku dziennym, uważa dziennik ,,To Vima".
- Jeżeli pracodawca nie ma pieniędzy na wypłaty dla pracowników, firma powinna być zamknięta - przypomniał w radiu ,,Skai" ekspert podatkowy i finansowy Vangelis Ambeliotis. - Tymczasem działa następujący mechanizm: by nie płacić ludziom pensji, pracodawca ich zwalnia a na ich miejsce przyjmuje cudzoziemską 'tanią siłę roboczą' - dodał ekspert. Bywa jeszcze gorzej. Kiedy ludzie, którzy często pracują nielegalnie, zrobią, co mają zrobić, pracodawca donosi na nich na policję, policja ich aresztuje i zostają wydaleni z kraju, oburza się Ambeliotis.
Wydalenie grozi też poszkodowanym pracownikom z Bangladeszu. Nikt bowiem nie wie, czy obietnica ministra Dendiasa dotyczy tylko rannych, czy całej grupy. Także z tego powodu greckie media i aktywiści nawołują do bojkotowania ,,krwawych truskawek" z Manolady. Plantacja nie jest mała. Eksportuje truskawki m.in. do Argentyny, Brazylii, Holandii, Hiszpanii, Włoch i Rosji
AFP / Jannis Papadimitriou / Elżbieta Stasik
red. odp.: Małgorzata Matzke