- Polska organizacja charytatywna? Istnieje taka. Zasiłek socjalny - powiedziała w czasie rozprawy sędzia Mary Devins z sądu rejonowego w hrabstwie Mayo w Irlandii.
Devins była sędzią w sprawie mężczyzny oskarżonego o zakłócanie porządku w lipcu 2011 roku. Pijany mężczyzna nie został wpuszczony do baru, po czym zaczął ciskać obelgami w kierunku ochroniarza. Nazwał go m.in. "tłustym, polskim sk...synem". Ochroniarz był Irlandczykiem.
Jak informuje irlandzki "The Journal", pierwszy z sędziów zajmujących się sprawą zawyrokował, że sąd może nie stawiać zarzutów, jeśli oskarżony wpłaci 1000 funtów na polską organizację charytatywną. Sędzia Devins wygłosiła swój komentarz po tym, jak dowiedziała się, że przez pół roku pieniądze nie zostały przekazane.
Killian Forde z Integration Centre, organizacji pozarządowej zajmującej się sprawami imigrantów i uchodźców, stwierdził, że wystąpienie sędzi było "niedopuszczalne i pełne uprzedzeń". Stwierdził, że stowarzyszenie rozważało zgłoszenie wypowiedzi na policję.
- Polacy są w tej chwili największą mniejszością w Irlandii i takie wypowiedzi są co najmniej obraźliwe dla dziesiątek tysięcy ciężko pracujących Polaków. Możemy sobie tylko wyobrazić, co by było, gdyby brytyjski sędzia wypowiedział się w ten sposób odnośnie Irlandczyków w Wielkiej Brytanii - stwierdza Forde.
Sędzia przepraszała za swoją wypowiedź dwukrotnie. W pierwszym, wydanym w czwartek oświadczeniu stwierdziła, że jej wypowiedź nie miała być obraźliwa, a wypowiedziana była "w kontekście wcześniejszej sprawy, w której oskarżonymi było kilku Polaków pobierających zasiłki". Pierwsze przeprosiny nie sprawiły, że Integration Centre wycofała zgłoszenie na policję. - Potrzeba bezwarunkowych przeprosin - mówi "The Journal" Killian Forde z organizacji.
Dopiero drugie przeprosiny, wydane w piątek, kiedy sędzia Devins stwierdziła, że "bezwarunkowo i bez wyjątków przeprasza za komentarze w niedawnej sprawie sądowej" i "rozumie ból, które te komentarze spowodowały wśród polskich emigrantów", sprawiły, że Immigration Centre stwierdziło, że sprawy na policję nie zgłosi.
Anna Szewc, przewodnicząca Polskiego Towarzystwa w Irlandii, przyjęła przeprosiny. - Ludzie piastujący wysokie stanowiska powinni jednak szczególnie uważać, kiedy wypowiadają się publicznie - dodała. Stwierdziła także, że podobne wypowiedzi, z pewnością nie pomogą w integracji Polaków i Irlandczyków. - Może jeśli taka sytuacja się powtórzy, powinny zostać wyciągnięte konsekwencje - dodała.
Źródło: Alert24.pl