Największe szanse na pracę w Niemczech, oprócz polskich opiekunek i pracowników sezonowych, mają nasi fachowcy zajmujący się remontami domów i mieszkań. Niestety, wielu z nich, nawet po otwarciu rynku pracy, nadal zamierza pracować na czarno.
- Nie ukrywam, że nie założyłem własnej działalności. Wszystko z powodu kosztów związanych z odprowadzaniem podatków i składek na ubezpieczenie - mówi Marek, który od pięciu lat remontuje domy w okolicach Bottrop (Nadrenia-Westfalia). - Musiałbym podnieść stawki, a wtedy mógłbym mieć trudności ze znalezieniem zleceń. Poza tym branża ta nie gwarantuje pracy przez cały rok. Raz dostaniesz ekstra robotę na cztery, pięć miesięcy, a potem siedzisz tygodniami w domu, czekając na telefon.
Legalizowaniu działalności nie sprzyja też słaba znajomość języka niemieckiego i lęk przed załatwianiem formalności w tamtejszych urzędach. Inna sprawa, że pracownik pracujący na czarno zawsze będzie tańszy od fachowca wysłanego przez firmę i od osoby, która ma zarejestrowaną działalność.
Jak wycenić robotę?
Polacy stawiający pierwsze kroki na niemieckim rynku płacą często przysłowiowe frycowe za brak doświadczenia i nieznajomość cen świadczonych usług. Dlatego też na początek warto podjąć pierwszą pracę w charakterze pomocnika fachowca. Dzięki temu zdobywa się pewne rozeznanie w rynku.
- Nasi rodacy nie wiedzą często, ile brać za robotę, ani też w jaki sposób się rozliczać. Czy kasować od całości, za metr czy też za godzinę? W efekcie pracują za pół darmo - wyjaśnia Marek.
- Na jakie zarobki możesz liczyć po zawodówce?
- Dyskryminacja w ogłoszeniach o pracę to tylko czubek góry lodowej
- Polacy nadal uciekają z Irlandii. Spadek o 37 proc. w ciągu roku Wg niego, najlepiej wycenić robotę od całości, np. 450 euro za położenie paneli i pomalowanie ścian w pokoju o powierzchni 8 m kw. - Dzięki temu unikniemy nieporozumień po skończeniu zlecenia. Nikt ci wtedy nie będzie stał nad głową i wyliczał wyrobionych metrów. Warto również zwrócić uwagę na to, czy zajęcie nie wymaga przenoszenia ciężkich przedmiotów - tłumaczy.
Warto przyłożyć się do wykonywanej pracy, wszystko poobklejać i poczyścić. Niemcy są na tym punkcie szczególnie wrażliwi. Pracując na czarno, należy unikać większych zleceń, które wymagają dodatkowych osób do pomocy. Wiąże się to z dużym ryzykiem wpadki, a co za tym idzie - wysokich kar. Poza tym w przypadku wielkich i kosztownych remontów Niemcy wolą korzystać z usług legalnych firm.
Ile od metra
Stawki Polaków zajmujących się w Niemczech remontami domów i mieszkań są bardzo zróżnicowane. Na najwyższe dochody mogą liczyć osoby pracujące pod szyldem własnych firm i mający za sobą kilka zrealizowanych zleceń. Osoby, którym trudniej znaleźć zajęcie podejmują często pracę nawet za połowę obowiązujących na rynku stawek.
- Za kładzenie paneli można dostać 12-14 euro za m kw., choć Polacy wykonują tę robotę za 7-8 euro. Malowanie ścian wycenianie jest na 8-9 euro za m kw., a tapetowanie bez malowania 7 euro za m kw. - wylicza Marek.
Sporo można też zarobić przy kładzeniu płytek, od 14-15 euro za m kw. Tu też Polacy zaniżają stawki, wykonując tę robotę za 10 euro. Za położenie płyt regipsowych płaci się około 17 euro za m kw. i 3 euro za m kw. za szpachlowanie. Stawki te bywają różne w zależności od regionu, są one odpowiednio niższe we wschodnich landach. - Przy uzgadnianiu wynagrodzenia warto się targować i stawiać na swoim - przekonuje Marek.
Szukamy zlecenia
Warunkiem powodzenia w branży remontowej, oprócz fachowych umiejętności, jest też dobra znajomość języka niemieckiego. Bez tego można mieć ogromne trudności ze znajdowaniem zleceń, skazując się niejako na łaskę pośredników.
- Na jakie zarobki możesz liczyć po zawodówce?
- Dyskryminacja w ogłoszeniach o pracę to tylko czubek góry lodowej
- Polacy nadal uciekają z Irlandii. Spadek o 37 proc. w ciągu roku Choć w świadomości wielu Niemców uważani jesteśmy za dobrych fachowców, niewielu z nich korzysta z naszych usług bez polecenia swoich sąsiadów czy znajomych.
Przeciętny Niemiec zdaje sobie sprawę z tego, że najmując do roboty miejscowego majstra, znacznie przepłaci. Ten co prawda położy mu panele w pokoju, ale już nie pomaluje w nim ścian. A to oznacza wezwanie kolejnego fachowca. Polak poradzi sobie z tym bez problemu i zrobi to dwa razy szybciej i taniej.
- Większość robót zdobywam dzięki poleceniu innych osób. Każda dobrze wykonane zlecenie pracuje na następne - mówi fachowiec Marek. - Czasami zadzwoni ktoś z ogłoszenia, ale bez dobrych referencji trudno się załapać na porządną fuchę. Nie brakuje Niemców, dla których zatrudnienie imigranta jest sposobem na tani remont. Oczekują, że zrobisz im robotę za pół darmo. Nie o takie zlecenia jednak chodzi...
Maciej Sibilak/MA