Ponad 90 tysięcy funtów - tyle była warta biżuteria, którą ukradła 30-letnia Barbara K. z rezydencji Charlesa Hendry'ego, brytyjskiego wiceministra energetyki. Klejnoty, należące do jego żony zniknęły, kiedy Polka była zatrudniona tam, jako sprzątaczka.
- Lekarze wciąż pod ostrzałem mediów
- Zlikwidować zasiłki dla bezrobotnych? 30-letnia kobieta pracowała, jako sprzątaczka w rezydencji państwa Hendry w Westminster od stycznia do października 2010 roku. Do jej zadań należało utrzymywania porządku i czystości w domu z sześcioma sypialniami zlokalizowanym przy Smith Square. Jednak kobiecie sama praca i pensja nie wystarczała. Skusiła ją pokaźna kolekcja biżuterii należącej do żony wiceministra.
Z dotychczasowych ustaleń policji wynika, że Barbara K. w czasie pracy w rezydencji przywłaszczyła sobie precjoza warte ponad 90 tys. funtów. Większość skradzionej biżuterii zastawiała w lombardach. Część udało się później odzyskać właścicielce, po tym jak poszczególne klejnoty znajdowano na internetowych aukcjach.
Przed sądem w londyńskiej dzielnicy Southwalk rozpoczął się proces 30-letniej Polki. Była to rozprawa wstępna, podczas której oskarżona potwierdziła swoje dane i oficjalnie zaznajomiła się z postawionymi jej zarzutami. Z kolei prokurator podkreślił, że skradzione przedmioty warte są według różnych wycen od 80 do ponad 90 tys. funtów. Kobieta przyznała się do zarzucanych jej czynów.
Sędzia Andrew Goymer zwolnił Polkę warunkowo za kaucją. Jednocześnie ostrzegł ją, że grozi jej kara więzienia. - W tym wypadku kara pozbawienia wolności jest bardzo prawdopodobna, ponieważ skradziono przedmioty o dużej wartości a przy tym nadwyrężono zaufanie pracodawcy. Gospodarze domu zaufali oskarżonej, wpuścili ją do domu i ufali, że nic złego się nie stanie. Tymczasem oskarżona okradła pracodawcę. Zabrała biżuterię, która posiada nie tylko wysoką wartość finansową, ale także dużą wartość sentymentalną dla właścicieli - mówił sędzia Goymer.
Wyrok w tej sprawie poznamy 31 sierpnia.
Małgorzata Słupska