Szwajcarzy odrzucili w referendum propozycję wydłużenia urlopu o dwa tygodnie. Obecnie przysługuje im wolne w wymiarze czterech tygodni. Na sześciotygodniowy urlop się nie zgodzili. Inicjatorem wydłużenia urlopu było zrzeszenie pracowników Travail.Suisse. Organizacja wskazywała, że pracownicy coraz częściej pracują po godzinach, wpadają w pracoholizm i uzależnienia, nie mają czasu dla bliskich, cierpią z powodu stresu. Dlatego czterotygodniowy urlop to za mało, żeby dobrze wypocząć. Travail.Suisse, postulowało by wydłużyć wolne o minimum 2 tygodnie. Przeprowadzono w tej sprawie referendum. Ale Szwajcarzy odrzucili propozycję w głosowaniu. Jednocześnie zgodzili się z pracodawcami, którzy twierdzili że w czasie kryzysu wydłużanie wakacji byłoby nierozsądne i kosztowne.
,,Przyjęcie tej inicjatywy wiązałoby się z podniesieniem i tak wysokich już kosztów pracy w Szwajcarii i obarczeniem przedsiębiorców dodatkowymi kosztami w wysokości 6 mld franków rocznie" - mówił przedstawiciel szwajcarskich pracodawców na łamach brytyjskiego "Guardiana".
Dodajmy też, że dziesięć lat temu - również bez sukcesu - zakończyła się próba skrócenia tygodniowego czasu pracy z 42 do 36 godzin.
Specjaliści powtarzają, że pracodawcy w Szwajcarii świetnie zarządzają pracownikami, potrafią ich motywować, proponują bardzo korzystne warunki zatrudnienia. W ten sposób zyskują lojalnych i uczciwych podwładnych.
- Wiedzą, że wykorzystywanie pracowników czy naruszanie ich praw zwróci się przeciwko całej firmie. Najczęściej bardzo dobrze traktują pracowników, a ci z chęcią pracują, bo wiedzą że to się opłaca. Dlatego taka reakcja na propozycję wydłużenia urlopu mnie nie dziwi. Szwajcarzy czują dużą odpowiedzialność za całą firmę, mają świadomość że ich sukces zależy od sukcesu pracodawcy - mówi Tomasz Gronowiec, doradca personalny w agencji Inplasth pośredniczącej w zatrudnieniu.
toy
/ak