"Wielu Polaków ma po dziurki w nosie minimalnych zarobków, nie płacących szefów, braku perspektyw. Tak wiedzie się też Marcinowi Kowalskiemu", pisze w reportażu na łamach "Die Welt" korespondent dziennika Gerhard Gnauck. Bohater reportażu, Marcin Kowalski ma dość zabawy w kotka i myszkę. A zbyt wierzy w swoje siły, by rolę tę zaakceptować. Marcin jest kucharzem w Warszawie a jego sytuacja jest znamienna dla całej rzeszy młodych Polaków. W Polsce mianowicie panuje cud gospodarczy, pisze Gnauck: ,,Stolica cieszy się mianem prawdziwego boomtown. Drugą stroną medalu jest bezrobocie wśród młodych ludzi sięgające 25 procent, coraz bardziej kiepskie warunki pracy i setki tysięcy emigrantów zarobkowych".
Jeszcze rok temu Marcin pracował w jednej z najbardziej popularnych restauracji stolicy, AleGloria, przy eleganckich Alejach Ujazdowskich, wyjaśnia korespondent ,,Die Welt". ,,Za lokalem, którego drzwiami znika prominencja, kryje się znane nazwisko: Magda Gessler. Jej bujne blond loki co tydzień ozdabiają inną okładkę tygodników ilustrowanych (...) Jest najbardziej znaną osobą w swojej branży. Ale za kulisami wygląda inaczej", stwierdza Gnauck.
Marcin zaczął pracę w AleGloria w ubiegłym roku, po kilku miesiącach dostał umowę na pół roku z pensją 2,75 euro za godzinę. Czas pracy nienormowany, ale do tego napiwki. Miesięcznie miał zarabiać jakby nie było 2700 złotych - 675 euro, przelicza niemiecki dziennik. ,,W kraju, w którym ceny osiągają niemiecki poziom, nie jest to dużo", komentuje Gnauck. Potem przyszły ciężkie czasy, szefowa obcięła pensje, a jak komuś to nie pasuje "rynek jest szeroki i głęboki". Marcin rzucił pracę, szefowa wezwała go z powrotem, ale z nowym rokiem nie przedłużyła umowy, podobnie jak innym kucharzom.
Dziś bohater reportażu ma nową pracę, gorzej płatną, ale satysfakcjonującą, tyle, że ma też powyżej dziurek w nosie polskiej zabawy w kotka i myszkę. ,,Dlatego szukał wyjścia i znalazł - jedzie do Londynu. Jak tysiące młodych Polaków", stwierdza Gnauck dodając, że Marcin nie jest przy tym marzycielem, zna się na polityce, zawsze chodził na wybory, angielskiego uczył się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Według jego wyliczeń, może zarobić w Londynie trzy razy więcej, niż w Warszawie.
Elżbieta Stasik
red. odp.:Alexandra Jarecka