- Holandia ogromnie skorzystała z tego, że pracują w niej Polacy - tymi słowami skomentowała minister pracy Jolanta Fedak słowa holenderskiego europosła Barrego Madlenera, który powiedział: "nie chcemy rumuńskich żebraków i bezrobotnych Polaków w Holandii".
- Bezrobocie spadło do 11,8 proc. Dzięki pracom sezonowym
- Co studiować, aby potem dobrze zarabiać
- Ile zarabia operator wózka widłowego? Sprawdź, czy opłaca się ta praca? Fedak przewodniczyła nieformalnemu spotkaniu ministrów pracy 27 państw Unii Europejskiej. Poproszona o komentarz do środowej wypowiedzi holenderskiego europosła w Strasburgu podczas debaty z udziałem premiera Donalda Tuska, minister powiedziała, że problemy Polaków przebywających w Holandii były omawiane w czerwcu na ostatniej formalnej radzie ministrów pracy UE w Luksemburgu.
- Zabierałam oficjalnie głos w tej kwestii mówiąc o tym, że Holandia, a także inne kraje Unii Europejskiej ogromnie skorzystały na tym, że Polacy w tych krajach od siedmiu lat pracują. I że nie rozwiążemy żadnego problemu społecznego ani gospodarczego w Unii, jeżeli będziemy stosowali dyskryminację na rynku pracy - powiedziała Fedak.
- To nie może tak być, że ci, którzy tam bardzo ciężko pracują i dokładają się do wzrostu gospodarczego tych krajów, mają gorsze warunki - dodała minister. Przypomniała, że już wcześniej - po tym, jak w kwietniu holenderski minister spraw społecznych i zatrudnienia przekazał do parlamentu omówienie rządowych propozycji o ograniczeniu migracji zarobkowej z krajów UE - poprosiła o interwencję unijną komisarz ds. praw podstawowych Viviane Reding.
Madlener ostro skrytykował wystąpienie Tuska w PE o potrzebie otwartości Europy.
- To najgorsze wystąpienie, jakie ostatnio słyszałem. Nie chcemy rumuńskich żebraków, bezrobotnych Polaków w Holandii, nie chcemy płacić na Grecję i nie chcemy europejskich podatków; nie chcemy Turcji w Europie - wyliczał Madlener z holenderskiej nacjonalistycznej Partii na rzecz Wolności, który w PE jest europosłem niezrzeszonym.
Wystąpienie Madlenera był jednym z nielicznych krytycznych głosów podczas debaty w Parlamencie Europejskim w Strasburgu z okazji rozpoczęcia polskiej prezydencji.
Holenderski minister spraw społecznych i zatrudnienia Henk Kamp chciałby uzależnić prawo do pomocy społecznej od znajomości lub chęci nauczenia się języka holenderskiego. Propozycje zawierały także zapisy o zachęcaniu do powrotu do kraju osób, które straciły pracę i nie mają środków do życia ani perspektyw na znalezienie pracy. Polska uważa te przepisy za niezgodne z prawem unijnym i po interwencji polskiego rządu KE zwróciła się do Holandii z prośbą o wyjaśnienie.
- Napisaliśmy stosowny list skierowany do ministerstwa holenderskiego, w którym wyraziliśmy swoje wątpliwości, a jednocześnie poprosiliśmy o wyjaśnienie tej kwestii (...). Zasady w UE są jasne, prawa są jasne oraz zobowiązania są jasne. Mamy nadzieję, że wprowadzane przez Holendrów regulację nie będą uderzać w obywateli innych krajów - powiedziała komisarz Reding w ub. tygodniu we Wrocławiu.