Konflikt greckich lekarzy publicznej służby zdrowia z ministrem zdrowia Adonisem Georgiadisem, który zapowiedział zwolnienie 2 500 spośród nich, zaostrza się: ogłosili w czwartek, że przedłużają z jednego tygodnia do dwóch rozpoczęty w poniedziałek strajk.
Masowe zwolnienia lekarzy stanowią część reformy opieki medycznej w Grecji, której celem jest zmniejszenie kosztów jej utrzymania.
"Musimy usunąć z pracy w publicznej opiece zdrowotnej ludzi niepotrzebnych, a alternatywa w postaci dokonania oszczędności poprzez obniżenie emerytur byłaby niemoralna" - oświadczył Georgiadis. Dodał, że jeśli lekarze będą nadal strajkować, to ma on "plan B, który zupełnie się lekarzom nie spodoba".
Polecamy: Urzędnicy będą pracować także w święta
Wiceprzewodniczący związku lekarzy publicznej służby zdrowia (EOPYY) Janis Jronopulos zareplikował na to w czwartek: "Nie pozwolimy się szantażować i w tej sytuacji zastosujemy plan C, przedłużając strajk o następny tydzień, aby nie dopuścić do degradacji podstawowej opieki medycznej w Grecji".
Od dwunastu tygodni trwają strajki zagrożonych redukcjami pracowników personelu administracji dwóch głównych uniwersytetów ateńskich. Sąd odrzucił wnioski ministra edukacji Konstantinosa Arwanitopulosa o uznanie strajków za nielegalne.
Protesty strajkowe kontynuowane również w innych działach administracji publicznej są odpowiedzią pracowników na plan zredukowania w tym roku zatrudnienia o 4 000 osób i w 2014 r. o 11 000 oraz przeniesienia do tak zwanej rezerwy pracy dalszych 25 000 osób.
Pracownicy służby zdrowia, szkół wyższych i administracji publicznej przenoszeni do "rezerwy pracy" będą otrzymywali maksimum przez 8 miesięcy 75 proc. wynagrodzenia, a następnie - jeśli nie znajdą pracy - zostaną definitywnie zwolnieni.
MA