Trwa ładowanie...
Praca dla ciebie
Przejdź na

Szefowie sprawdzają kandydatów w sieci

0
Podziel się:

Aż 22 proc. menedżerów zajmujących się rekrutacją w firmach, szuka w serwisach społecznościowych informacji na temat osób starających się o pracę.

Aż 22 proc. menedżerów zajmujących się rekrutacją, szuka w serwisach społecznościowych informacji na temat osób starających się o pracę. Często wręcz porównują otrzymane CV z danymi, które kandydat umieszcza w serwisie społecznościowym. Pracownicy i kandydaci do pracy mówią wprost: niech szefowie nie wchodzą z butami do serwisów i niech nie grzebią w profilach.

Okazuje się, że aż 34 proc. menedżerów przeglądających profile kandydatów na stronach serwisów społecznościowych przyznało, że na skutek treści tam znalezionych postanowili nie zaoferować danej osobie posady. Badania na ten temat przeprowadził serwis CareerBuilder.com. Wielu szefów i doradców personalny potwierdza, że podczas rekrutacji zerka do serwisów społecznościowych.

- Często po otrzymaniu CV, wrzucam nazwisko do przeglądarki i sprawdzam informacje z aplikacji z tymi umieszczonymi w sieci. Oczywiście to, co tam znajdę nie przesądza, czy zatrudnię kandydata, ale na pewno sugeruję się tymi treściami. Jeśli znajdę rozbierane zdjęcia kandydatki w takim serwisie to myślę, że bym jej nie zatrudniła. Tego typu zdjęcia bardzo źle wpływają na wiarygodność pracownika w samej firmie jak i w kontaktach z klientami. W sieci szukam też pytań, które zadam kandydatowi podczas rozmowy kwalifikacyjnej - mówi Joanna Pogórska, doradca personalny.

- Dla mnie to szok! Bo to co wrzucam do serwisu to moja sprawa. Niech szefowie się ograniczają do czytania CV i rozmów, a nie przeglądania sieci. W serwisach przecież może być wszystko, to nie są treści przeznaczone dla szefów. Bez przesady, nie można łączyć rozrywki z pracą. Niech pracodawcy nie chodzą nam z butami do serwisu - denerwuje się Maciek Dulibowski, copywriter, który obecnie szuka zatrudnienia i ma profile w kilku serwisach społecznościowych.

Nie ma szczegółowych informacji jak wielka jest skala rekrutacji poprzez serwisy społecznościowe tylko na terenie Polski. Przedstawiciele firm zajmujących się pozyskiwaniem pracowników nie ukrywają jednak, że coraz częściej szukają pracowników w sieci. O ile jeszcze kilkanaście miesięcy temu tylko wspierali się na Internecie, o tyle obecnie ich działania skupiają w dużej mierze właśnie na sieci, a w szczególności na serwisach społecznościowych.

- Dla mnie to podstawa. Serwisy społecznościowe są coraz bardziej rozbudowane i stanowią świetne narzędzie dla ,,rekruterów". Dowiadujemy się najważniejszych danych o kandydacie, nie tylko gdzie się uczył i gdzie pracował, ale też co lubi, jakie ma hobby, jaką muzykę słucha, jakie ma plany na przyszłość. Pracownicy zdają sobie z tego sprawę. Myśląc o zmianie pracy z premedytacją zapisują się do serwisu społecznościowego, zamieszczają swoje fotografie. Nie myślą o szukaniu znajomych, tylko pracy. Serwis społecznościowy jest dziś wielkim pośrednikiem między pracodawcą a kandydatem. Sama szukam kandydatów w taki sposób, piszę do nich, gdy są zainteresowani, wymieniamy się numerami telefonów, potem umawiamy na rozmowę. Proces szukania kandydatów i ich przyjmowania do pracy jest skrócony. Właściwie na etapie rozmowy telefonicznej wiemy, czy kandydat jest odpowiedni. Organizujemy spotkanie już właściwie po to, by podpisać umowę - mówi Mirosława Jończyk, doradca personalny, head hunter, pracuje na zlecenie
warszawskich firm.

- Dlatego trzeba uważać co się umieszcza w serwisach społecznościowych. Szefowie przeglądają nie tylko te, które dotyczą pracy i kariery, ale też te typowo rozrywkowe. Chcą się dowiedzieć wszystkiego o kandydacie. Dlatego dyskwalifikują roznegliżowane zdjęcia, czy takie z zakrapianych imprez. lepiej ich nie umieszczać w serwisach. Dobre będą te, które potwierdzają zainteresowania pracownika - twierdzi Andrzej Graś, właściciel Profesji, firmy rekrutującej pracowników.
Krzysztof Winnicki

rekrutacja
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)