Zazwyczaj pracodawcy o to nie pytają. W Kodeksie Pracy wśród dokumentów, których pracodawca może żądać, brak zaświadczenia o niekaralności. Ale są sytuacje (np. gdy ubiegasz się o pracę w sferze publicznej), gdzie możesz zostać poproszony(a) o dostarczenie takiego zaświadczenia na podstawie tzw. przepisów szczególnych. Zazwyczaj nie wystarcza wtedy podpisane przez Ciebie oświadczenie. Konieczny będzie dokument z rejestru sądowego - i na to nic nie poradzisz.
W przypadku większości stanowisk wykroczenia - np. niezapłacony mandat - nie powinny mieć wpływu na wynik rekrutacji. Co innego, jeśli mamy do czynienia z przestępstwem. Wyrok w życiorysie kandydata z prawnego punktu widzenia nie jest wystarczającym powodem, aby pracodawca odmówił zatrudnienia, ale mając swobodę w doborze pracowników, może zrezygnować z przyjęcia karanej osoby.
Wyrok skazujący lub areszt mogą być szczególnie niepożądane w przypadku pewnych stanowisk. Nikt chyba nie chciałby zatrudnić księgowego skazanego za przestępstwa finansowe. Jeśli już jesteś w takiej sytuacji, to raczej od razu zrezygnuj ze starania się o taką pracę. Oszczędzisz czas. Nie ubiegaj się o pracę, w której teoretycznie możliwe byłoby ponowne popełnienie podobnego przestępstwa. Nawet jeśli uda Ci się zataić przeszłość, możesz spodziewać się zwolnienia (nawet pod innym pozorem), jeśli tylko fakt popełnienia przestępstwa wyjdzie na jaw.
Życiorys ma mówić o tym, co potrafisz, a nie o Twoich słabych stronach. Postaraj się więc zneutralizować przeszłość argumentami przekonującymi, że pracę, o którą się ubiegasz potrafisz wykonać bez zarzutu. Jeśli dostaniesz szansę i wykażesz się w pracy, Twoja przeszłość straci na znaczeniu.
Podobno zdarzyło się kiedyś, że pracodawca mając do wyboru dwóch kandydatów: osobę z doświadczeniem oraz byłego alkoholika niepijącego od 10 lat, wybrał tego drugiego. Uznał, że skoro tak długo wytrzymał w swoim postanowieniu, jest osobą konsekwentną i o silnej woli. Nie żałował wyboru.