Jak czytamy w "Rzeczpospolitej", czasy długiego przeglądania CV kilkudziesięciu kandydatów przez firmy już nie wrócą. Teraz rekrutacja musi być szybka.
- Proces rekrutacyjny musi być interaktywny, żywy i szybki - podkreśla Marcin Dakowski, menedżer serwisu z ofertami pracy OLX Praca. - Pracodawca nie może, jak kiedyś, zbierać kilkudziesięciu CV przez dwa tygodnie, by potem zastanawiać się, kogo zaprosić do dalszych rozmów. W tym czasie najlepsi kandydaci już znajdą inną pracę.
W badaniu "Candidate Experience" prawie 70 proc. ankietowanych przyznawało, że ceni sobie krótki proces rekrutacji. Zresztą pracodawcy mają tego świadomość. W innym badaniu przeprowadzonym przez firmę Antal, przedstawiciele firm przyznają, że rekrutacja trwa u nich zdecydowanie zbyt długo.
A to oznacza koszty. - Najlepsi kandydaci znikają z rynku najszybciej - podkreśla Artur Migoń, wiceprezes Antal. I dodaje, że chodzi głównie o stanowiska niższego szczebla, gdzie ofert pracy jest mnóstwo. Jeśli więc 20-latek nie otrzymuje długo odpowiedzi od jednej firmy, to idzie do drugiej.
Szybkość ważna jest również w najbardziej pożądanych branżach. Specjalista w IT otrzymuje rocznie nawet 36 ofert pracy i uczestniczy w kilku rekrutacjach jednocześnie. Wygrywa więc ten, kto da najlepsze warunki możliwie najszybciej.
Wyjątkiem jest zatrudnianie menedżerów. Tutaj proces rekrutacji musi być wieloetapowy i znacznie bardziej dokładny. Ale też nie należy przesadzać z jej przeciąganiem. W pozyskiwaniu pracowników wyższego szczebla często wygrywają te firmy, w których proces decyzyjny jest szybszy. Mowa więc o mniejszych firmach, a nie sformalizowanych korporacjach.
Niektóre firmy decydują się na tzw. "trzydniową rekrutację". Na czym ona polega? Kandydat wysyła zgłoszenie i jeszcze tego samego dnia dostaje telefon od przedstawiciela firmy. Następnego dnia odbywa się rozmowa, a jeszcze kolejnego - zna już jej wynik.
I nie wystarczy już "zadzwonimy do pana". Teraz trzeba działać inaczej.