Grecka policja użyła w poniedziałek gazów łzawiących, by rozproszyć grupę ochroniarzy szkolnych, którzy wraz z rozpoczęciem strajku nauczycieli usiłowali wtargnąć do ministerstwa ds. reformy administracyjnej.
Związek zawodowy nauczycieli szkół średnich OLME rozpoczął w poniedziałek pięciodniowy strajk, który może być przedłużony. Nauczyciele ze szkół podstawowych przerwą pracę na trzy godziny.
Nauczyciele i szkolni ochroniarze protestują przeciw rządowym planom uszczuplenia sektora publicznego, zgodnie z którymi część nauczycieli musi być gotowa na przeniesienie do szkół w innej części kraju lub ewentualne zwolnienia. Projekt ten, zwany "planem mobilności", dotyczy również strażników pilnujących szkół.
"60-70 szkolnych ochroniarzy usiłowało wejść do budynku (ministerstwa) i rozpocząć jego okupację" - powiedział przedstawiciel policji.
Ateny muszą zrealizować plan zwolnień w sektorze publicznym, by spełnić żądania zagranicznych kredytodawców, domagających się reform; jednak rządowy projekt wywołuje masowe protesty.
OLME argumentuje, że następna fala zwolnień pogrąży w jeszcze większej zapaści kraj, w którym większość gospodarstw ucierpiała z powodu bezrobocia i polityki cięć budżetowych.
Oczekuje się też, że OLME przystąpi do 48-godzinnego strajku, organizowanego 18 i 19 września przez największy grecki związek zawodowy sektora publicznego ADEDY.
We wtorek trzydniowy strajk rozpoczną lekarze pracujący w szpitalach państwowych. Na dwa dni przerwą też pracę prawnicy, którzy protestować będą przeciw planom otworzenia rynku usług prawnych.
Pogrążony od sześciu lat w recesji kraj jest finansowo zależny od zagranicznego pakietu pomocowego. Lwią część funduszy na ratowanie Grecji dostarcza strefa euro. W zamian za pomoc Ateny zobowiązały się do gruntownych reform gospodarczych, głębokich cięć budżetowych oraz podniesienia podatków. Do końca roku Ateny muszą objąć "planem mobilności" 25 tys. pracowników sektora publicznego.
Reformy są bardzo dotkliwe dla Greków, kraj jest wciąż pogrążony w głębokiej recesji, a bezrobocie sięga 28 proc.
Jednak w kraju liczącym niespełna 11 mln mieszkańców w służbach publicznych zatrudnionych jest około 700 tys. osób. Jak dotąd pracownicy tego sektora mieli konstytucyjnie zagwarantowane zatrudnienie do emerytury. Wprowadzone na początku XX wieku prawa miały na celu ochronę pracowników administracji państwowej przed zwalnianiem ich ze względu na afiliacje polityczne przez kolejne ekipy rządowe. Jednak przepisy te doprowadziły do kolosalnych przerostów zatrudnienia, ponieważ politycy oferowali swym zwolennikom pracę w zamian za poparcie polityczne.
MA