Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na

Robotnicy systematycznie okłamywani, oszukiwani i zastraszani

0
Podziel się:

Wyzysk siły roboczej nie jest niczym nowym. Również osoby, które do Niemiec przybyły z państw UE legalnie, często pracują w nieludzkich warunkach

Wyzysk siły roboczej nie jest niczym nowym. Również osoby, które do Niemiec przybyły z państw UE legalnie, często pracują w nieludzkich warunkach. Tą sprawą zainteresowały się teraz związki zawodowe DGB. Obywatele Polski, Rumunii, Bułgarii i Litwy przybywają do Niemiec kuszeni wielkimi obietnicami i nadzieją zarobienia dużych pieniędzy. Jednak często są to obietnice bez pokrycia. Przyjezdni muszą harować w warunkach uwłaczających godności ludzkiej. W dodatku prawie za darmo, albo za nic. - Ci ludzie lądują na budowach, w gastronomii, w hotelarstwie, firmach transportowych, albo w branży profesjonalnego sprzątania - wyjaśnia w rozmowie z DW Dominique John, kierownik projektu "Faire Mobilität" niemieckich związków zawodowych DGB.

Tak było też w przypadku 13 rumuńskich robotników, którzy przez dwa miesiące ciężko pracowali na wielkiej budowie we Frankfurcie nad Menem. Firma obiecywała pewne miejsce pracy i podstawowe wynagrodzenie w wysokości 1200 euro. - Gdy przyjechali, pracodawca najpierw zebrał ich dokumenty i paszporty. Powiedział, że na dwa dni - opowiada John - potem musieli podpisać jakieś papiery. Faktycznie pracują teraz na własny rachunek jako podwykonawcy. W takiej sytuacji nie mogli liczyć w razie wypadku, czy choroby, na żadną ochronę ubezpieczeniową. Na domiar złego ich szef wypłacił im kilka euro na rękę, akurat tyle, żeby starczyło następnego dnia na bilet do pracy - dodaje związkowiec.

Nie lepiej powiodło się Polakom

W podobnej sytuacji znalazło się w Kolonii sześciu Polaków, którymi opiekuje się Horst Küsters. W imieniu związków zawodowych ver.di zajmuje się on przypadkami szczególnego wyzysku.

Ci mężczyźni pracowali dla firmy budującej rusztowania: sześć do siedmiu dni w tygodniu, do 12 godzin dziennie. Zamiast obiecanego wynagrodzenia otrzymywali tylko 50 do 70 euro miesięcznie. - Za każdym razem pocieszano ich, że następnym razem dostaną więcej - zaznacza Küsters w rozmowie z Deutsche Welle. - W listopadzie i grudniu była kiepska pogoda, firmy budujące rusztowania prawie nie miały zamówień. Dlatego robotnicy nie dostali też dodatku na wyżywienie. Ponieważ byli głodni, Küsters spróbował zorganizować im paczki z prowiantem w takich organizacjach dobroczynnych jak Kölner Tafel.

Gdy Polacy zwrócili się o pomoc do związków zawodowych, ich były pracodawca nasłał na nich grupę osiłków, którzy próbowali wedrzeć się do ich mieszkania.

Solidarność a jednocześnie interes własny

Robotnicy z Europy Środkowowschodniej i Południowej nie są zrzeszeni w związkach zawodowych i nie płacą składek członkowskich.

Mimo wszystko związki starają się im pomóc. Kieruje nimi poczucie solidarności i sprawiedliwości. - To stare związkowe wartości - podkreśla Horst Küsters. Ale jest w tym też swego rodzaju interes własny - przyznaje Dominique John z DGB. - Robimy to w interesie pracowników, zrzeszonych w DGB. Bo pracobiorcy, którzy przybywają z zagranicy do pracy, muszą być tak zintegrowani, żeby nie pozwolili się wykorzystywać, godząc na dumpingowe wynagrodzenia. Dlatego próbujemy ich wspierać - dodaje. DGB chce w przyszłości rozszerzyć sieć poradni.

Imigranci są kolegami a nie konkurentami

Podejście DGB w tej sprawie jest stosunkowo nowe: przez wiele lat w poszkodowanych związki widziały jedynie ludzi, którzy przybyli do Niemiec nielegalnie i odbierali Niemcom pracę.

- Teraz traktują imigrantów jak kolegów, a nie konkurentów - mówi Norbert Cyrus z hamburskiego Instytutu Badań Społecznych.

Związki DGB domagają się obecnie większego nagłośnienia tego tematu.

Juliane Olbricht / Iwona D. Metzner
red. odp. Bartosz Dudek

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)