Umowy na zarządzenie PPK musi do wtorku podpisać 75 tys. mikro, małych i średnich firm, to znaczy tych, które zatrudniają od 50 do 249 pracowników oraz od 20 do 49 osób. Łącznie sprawa dotyczy 3,7 mln osób zatrudnionych. Kolejny krok to podpisanie umów z pracownikami dotyczących prowadzenia dla ich PPK. Termin na to upływa 10 listopada. Po zawarciu tych umów na rachunki uczestników PPK trafią pierwsze wpłaty.
PPK to program długoterminowego oszczędzania. Na razie uczestniczy w nim blisko 1,2 miliona pracowników dużych i średnich przedsiębiorstw. Choć liczba może robić wrażenie, w programie nie uczestniczy 60 proc. tych, którzy jeszcze by mogli. To osoby, które się z niego wypisały. Według PAP Polski Fundusz Rozwoju szacuje, że partycypacja pracowników w II etapie wdrażania systemu sięgnie 35-40 proc.
- Nie ma zjawiska wzrostu liczby rezygnacji. Systematycznie rośnie liczba uczestników programu wśród firm z pierwszej fali, która weszła do PPK w zeszłym roku. Pokazuje to, że ten system zdobywa zaufanie wśród Polaków. Wielu z nich widzi co miesiąc na swoich prywatnych rachunkach rosnące kwoty i rozumie ich znaczenie dla swojej przyszłości – tak niedawno biuro prasowe PFR odpowiedziało na pytania money.pl.
Fundusz patrzy jednak na rzeczywistość przez różowe okulary. Gdy projektowano system PPK (w sierpniu 2018 roku), jego twórcy zakładali, że poziom partycypacji sięgnie 75 procent. Z kwartału na kwartał prognozy były obniżane.
PPK ma 3 źródła zasilania. Pierwsze to nasze składki - przynajmniej 2 proc. z pensji brutto - ale pobierane już od pensji netto. Na przykład - zarabiając 3000 zł brutto, na PPK przeznaczymy 60 zł miesięcznie, tyle ubędzie z naszej wypłaty.
Drugie źródło to pieniądze pracodawcy. Dołoży on od siebie 1,5 proc. liczone również od pensji brutto (czyli w tym wypadku 45 zł). A do tego co roku do oszczędności dorzuci się państwo w kwocie 240 zł (czyli 20 zł miesięcznie).
Efekt? Przy zarobkach rzędu 3 tys. zł brutto - w ciągu roku na koncie pojawi się dokładnie 1,5 tys. zł. PPK są pomyślane jako długofalowy program oszczędzania. Co do zasady pieniądze mają do nas wrócić, gdy ukończymy 60. rok życia (w ratach). Jest jednak możliwość wcześniejszej wypłaty. Nasze składki można w każdej chwili wypłacić w całości, pieniądze od pracodawcy w 70 proc. – reszta wędruje na konto w ZUS.