Na pytanie "Ile zarabiasz?" większość Polaków bez zastanowienia odpowiada: za mało. O ile za mało? O połowę - wynika z badania* przeprowadzonego przez TNS Polska i portal społecznościowy NK.
Większość ankietowanych stwierdziła, że średnie wynagrodzenie na ich stanowisku jest aż o 30 proc. wyższe od kwoty, która co miesiąc wpływa na ich konto. Co ciekawe, nawet gdyby dostali podwyżkę, która wyrównuje tę różnicę, i tak nie byliby do końca zadowoleni, bo wynagrodzenie, które określają mianem "godnego", jest aż o połowę wyższe od tego, które otrzymują obecnie.
- Polacy doskonale wiedzą, ile wynosi średnia płac w naszym kraju. Czytają artykuły poświęcone temu tematowi bądź sprawdzają dane w GUS. Można powiedzieć, że ich ocena nie jest oderwana od rzeczywistości. Jednak zapytani o to, ile powinni zarabiać, zaczynają odwoływać się do swoich wewnętrznych przekonań oderwanych od wskaźników ekonomicznych - tłumaczy Dorota Szubert, badaczka z TNS Polska.
Punktem wyjściowym staje się wtedy nasza wizja własnego życia oraz aspiracje płacowe. - Kalkulujemy, ile potrzebujemy na opłaty, koszty transportu, jedzenie. Do tego dodajemy sumę potrzebną do zaspokojenia dodatkowych zachcianek, które dla jednych oznaczają wyjście z rodziną do kina, a dla innych możliwość nieograniczonego kupowania np. nowinek technicznych - wylicza Dorota Szubert. - Potem doliczamy wakacje i budowanie poduszki finansowej na czarną godzinę. Po zsumowaniu okazuje się, że przydałoby się jeszcze dodatkowe pół pensji, żebyśmy byli w pełni zadowoleni - dodaje badaczka.
Jako społeczeństwo na dorobku aspirujemy do poziomu życia, o którym jeszcze 20 lat temu mogliśmy tylko marzyć. Naszym wzorem są kraje zachodnie, które w powszechnej opinii są krainą mlekiem i miodem płynącą.
W ocenie sytuacji pomijamy czynniki, które wpłynęły i wpływają na poziom życia mieszkańców danego kraju. - Najłatwiej wytłumaczyć tę zależność na przykładzie statystycznego Kowalskiego i jego sąsiada. Kowalski widzi, że sąsiad kupił nowy, drogi samochód, więc zakłada, że tamten zarabia kokosy. Na podstawie tego przekonania rośnie jego poczucie krzywdy, bo pensja jego rodziny ledwie starcza do pierwszego. Kowalski nie zastanawia się jednak, jakie wykształcenie ma jego sąsiad, gdzie i ile pracuje, jaki prowadzi styl życia, aż w końcu, czy nie kupił auta na kredyt, który będzie spłacał kosztem wyjazdu na wakacje przez kolejne lata - mówi Szubert.
Dla większości Polaków trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu. Mamy tendencję do zaniżania swoich dochodów przy równoczesnym zawyżaniu ich u innych.
Badacze obserwują to regularnie. - Respondenci na ogół biorą pod uwagę wyłącznie pensję podstawową, a pomijają premie, nagrody, ekwiwalenty za różne świadczenia branżowe i zakładowe, różnego rodzaju dodatki itp., a niektórzy nawet raty pożyczek i kredytów, które są im ściągane bezpośrednio z pensji - wylicza Krzysztof Siekierski z TNS Polska.
Najmniej obiekcji dotyczących wysokości własnego wynagrodzenia mają osoby wynagradzane na zasadach wolnorynkowych. Mowa tu o samozatrudnionych i mikro-przedsiębiorcach oraz specjalistach pracujących na podstawie kontraktów menedżerskich. Pierwsi wiedzą, że biorą czynny udział w ustalaniu wynagrodzenia za wykonaną pracę lub usługę, co więcej, sami decydują o ilości przyjmowanych zleceń. Mają więc duży wpływ na swoje miesięczne dochody. Osoby na kontraktach menedżerskich to zwykle bardzo dobrze opłacani specjaliści.
Po drugiej stronie znajdują się kobiety i osoby starsze. Obydwie grupy są przekonane, że z racji płci lub wieku są dyskryminowane na rynku pracy, co przekłada się na wysokość ich zarobków, a te - na poziom frustracji.
Faktycznie wiele innych badań wskazuje, że zarobki kobiet są średnio o 20 proc. niższe niż mężczyzn na tych samych stanowiskach.
Czy istnieje skuteczny sposób na wyleczenie Polaków z płacowego malkontenctwa? - Chyba nie ma osoby, która nie chciałaby więcej zarabiać. To kwestia ambicji i rosnących wraz z nimi potrzeb konsumpcyjnych - wyjaśnia Wiktor Wojciechowski, główny ekonomista Plus Banku. - Na pocieszenie można dodać, że z ekonomicznego punktu widzenia płace w Polsce kształtują się na poziomie adekwatnym do stanu i możliwości gospodarki. Być może subiektywne odczucia pracowników są inne, ale nie możemy zapominać, że firmy nie zarabiają tylko na wynagrodzenia. Część ich dochodu musi być regularnie inwestowana w rozwój przedsiębiorstwa - dodaje Wojciechowski.
*Badanie "Polski Barometr Pracowniczy" to wspólna inicjatywa TNS Polska i portalu społecznościowego NK. Badanie przeprowadzono techniką CAWI między majem a październikiem 2013 r. i objęto nim 15 tys. pracujących Polaków.