Mimo że liczba bezrobotnych w Niemczech zmalała o dwa miliony, nie ma to przełożenia na wysokość wynagrodzeń. Prawie 1/4 wszystkich zatrudnionych pracuje w sektorze niskopłatnym.
Od niemal ośmiu lat nie odnotowuje się w Niemczech dalszego otwierania się nożyc płacowych. Do tego wniosku dochodzą autorzy pracy badawczej Instytutu Makroekonomii i Badań nad Koniunkturą (IMK) przy Fundacji im. Hansa Böcklera.
Obecny rozwój sytuacji jest tylko na pierwszy rzut oka zadowalający. Autorzy pracy spodziewali się w obliczu ,,niezłej kondycji, w jakiej znajduje się obecnie niemiecki rynek pracy", znacznej redukcji różnic w poziomach wynagrodzeniach.
Praca tak, ale za małe pieniądze
W Niemczech w 2005 roku bez pracy było 4,9 miliona ludzi. W 2012 o dwa miliony mniej. - W tej sytuacji nożyce płacowe powinny się powoli zamykać, ponieważ bezrobotni znaleźli płatne zatrudnienie. Tak jednak nie jest. Winę za ten stan rzeczy badacze przypisują wyjątkowo niskim płacom w niektórych branżach.
Zgodnie z najnowszymi europejskimi badaniami struktury wynagrodzeń z 2010 roku, 22,2 procent spośród wszystkich pracobiorców w Niemczech, musiało się pogodzić z niskimi zarobkami.
Ludzie ci zarabiali mniej niż 2/3 średniej stawki za godzinę; na zachodzie kraju niecałe 11 euro, na wschodzie 8,30 euro.
Sektor niskich płac: Niemcy na 7 miejscu w UE
Jeśli chodzi o sektor niskich płac, Niemcy znalazły się tym samym na siódmym miejscu w Unii Europejskiej. W RFN bardzo mało zarabia od 6-8 mln ludzi. - Na przestrzeni ostatnich dwóch dziesięcioleci w Niemczech powstała niepokojąca rozbieżność płac, co staje się wysoce problematyczne zarówno od strony socjalnej jak i gospodarczej - oświadczył dyrektor naukowy IMK, Gustav Horn.
Jeszcze gorzej w handlu
Sytuacja jest szczególnie krytyczna zwłaszcza w handlu detalicznym. Niemal co trzeci spośród 3,2 mln pracowników, pracuje za mniej niż 10 euro za godzinę. Co piąty - jak wynika z dostępnych danych z 2010 roku - dostaje nawet mniej niż 8,50 euro.
Jak trudno przeforsować zagwarantowane warunki pracy w handlu, można się było ostatnio przekonać na przykładzie Karstadtu. Ten koncern domów towarowych całkowicie wycofał się z układów zbiorowych pracy, ponieważ nie chce już ponosić kosztów podwyżek płac.
IMK, Spiegel-Online / Iwona D. Metzner
red. odp.: Barbara Cöllen