PAP/EPA/ OLIVIER HOSLET /
Wielka Brytania zraża do siebie państwa, których pomocy potrzebuje do realizowania reform w UE - pisze w czwartek brytyjski dziennik "Financial Times" w komentarzu redakcyjnym pt. "Wielka Brytania zagmatwała europejską strategię".
"Przed rokiem, kiedy premier David Cameron obiecywał przeprowadzenie referendum w sprawie członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, nie tylko zaoferował swym rodakom wybór; postawił sobie za zadanie przekonanie Brytyjczyków, żeby pozostali w UE" - przypomina "FT".
"Pomysł był taki, żeby głosowanie (referendalne) poprzedziły reformy w samej Unii. Wielka Brytania naciskałaby na dynamiczne probiznesowe rozwiązania, nie tylko na deregulację i od dawna opóźniane rozszerzenie wspólnego rynku na usługi" - dodaje gazeta.
"Planowane przedefiniowanie zrównoważonego podziału władzy między Unią i państwami członkowskimi - wskazuje "FT" - pozwoliłoby Wielkiej Brytanii, która wciąż pozostaje podejrzliwa wobec większej integracji, na współistnienie ze ściślej powiązanym trzonem (UE) zmagającym się z kryzysem strefy euro".
Dziennik nawiązuje do środowego wystąpienia brytyjskiego ministra finansów George'a Osborne'a, według którego dalsza integracja strefy euro wymaga zmian traktatowych; reformy są niezbędne, jeśli gospodarka UE ma być konkurencyjna, a prawa krajów UE, którzy chcą pozostać poza eurostrefą muszą być chronione. "Chociaż George Osborne powtarzał jak mantrę, że niezreformowanej Unii grozi to, że nie będzie w niej W. Brytanii, to większość przemówienia była konstruktywna. (Minister) powiązał zmiany traktatowe ze śmiałą reformą gospodarczą, której UE potrzebuje po latach stagnacji" - komentuje gazeta.
Zdaniem "FT" skuteczność W. Brytanii w forsowaniu reform w UE "zależy od jej zdolności budowania sojuszy z państwami członkowskimi", a cel ten "jest stale podkopywany przez agresywny ton, który przyjęli torysi w swych wewnętrznych politycznych potyczkach na temat Europy".
"Dobrą ilustracją tego jest wojna na słowa z Polską w sprawie swobody poruszania się wewnątrz UE" - pisze gazeta. "FT" przypomina niedawną wypowiedź Camerona, iż W. Brytania nie powinna płacić pracującym tam imigrantom z Polski zapomogi na dzieci, które pozostają w kraju ojczystym. Słowa brytyjskiego premiera wywołały "ostrą ripostę Warszawy" - "szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski oskarżył Brytyjczyków o stygmatyzowanie polskich imigrantów ciężko pracujących" na Wyspach.
Ale - jak zastrzega "FT" - Polacy nie są jedynymi, których dotyczy ostra retoryka torysów. Dziennik nawiązuje do dyskusji w Wielkiej Brytanii na temat rzekomej turystyki zasiłkowej w UE obywateli Rumunii i Bułgarii. "Bukareszt i Sofia ze wściekłością zareagowały na pogląd, że ich obywatele są złodziejaszkami" - przypomina dziennik.
"Te trzy kraje być może nie należą do ścisłego trzonu UE, ale wspólnie stanowią 15 proc. wszystkich głosów wyborczych" w Unii - zauważa gazeta.
Jak podkreślono w komentarzu redakcyjnym, Cameron, który chce przekształcenia UE korzystniejszego dla swych obywateli, "bardziej niż kiedykolwiek potrzebuje przychylności krajów Europy Wschodniej". "Zamiast dalej pogłębiać relacje (z tymi krajami), które w przypadku Polski sięgają drugiej wojny światowej, brytyjska retoryka w sprawie imigracji wydaje się być źródłem ich rozgoryczenia".
MA