Czyszczenie okien, prasowanie koszul czy mycie podłóg - tego Niemcy nie lubią robić. Ponad połowa (67 procent) obywateli RFN zatrudnia pomoc domową. I nie traktuje tego, jako luksus, lecz "coś zupełnie normalnego". Badania przeprowadziło jedno z centrów zatrudnienia dla osób wykonujących miniprace przy niemieckim ubezpieczeniu emerytalnym Knappschaft-Bahn-See. Przyczyn tego trendu eksperci doszukują się w rosnącej aktywności zawodowej kobiet, które rezygnują z drugiego etatu pracy przy prowadzeniu domu i zatrudniają wyspecjalizowaną pomoc. Dodatkowo, z takiej oferty coraz częściej korzystają też renciści i seniorzy, którzy nie są w stanie o własnych siłach zadbać o "swoje cztery kąty".
Zamiast mycia okien - czas dla siebie i rodziny
Wraz ze wzrastającym popytem na pomoc domową, rośnie także społeczny szacunek do tego jeszcze niedawno niedocenionego zawodu. Cztery na pięć osób zatrudniających sprzątaczki są przekonane, że tego typu pomoc jest niezwykle ważna. Wśród ponad tysiąca ankietowanych osób znaleźli się przede wszystkim ci, dla których bardziej liczy się czas spędzony z rodziną, niż praca domowa.
Wciąż nielegalnie
Według przeprowadzonych analiz przez Instytut Niemieckiej Gospodarki, 95 procent pracujących jako pomoc domowa jest zatrudnianych nielegalnie. To tak zwana "szara strefa", w której dużą część stanowią sprzątaczki i pomoc domowa z Polski.
Co ciekawe, Niemcy nie widzą w tym żadnego problemu. Zdaniem niektórych zameldowanie byłoby kłopotliwie, inni obawiają się wyższych kosztów, co w rzeczywistości nie koniecznie jest prawdą. Centrum zatrudnienia niemieckiego ubezpieczenia emerytalnego Knappschaft-Bahn-See oferuje więc doradztwo dla osób wykonujących miniprace, by w ten sposób obniżyć poziom zatrudnianych na czarno.