Premie, jakie kiedyś DFB wypłacał członkom kadry i trenerom za zdobycie zwycięskiego tytułu mogą tylko wywoływać uśmieszek politowania. Zawodnicy drużyny trenera Fritza Waltera w 1954 roku po słynnym "cudzie w Bernie" i zdobyciu tytułu mistrza świata otrzymali po skuterze, czarno-białym telewizorze, skórzanej walizce i 2500 marek premii pieniężnej. W czasach cudu gospodarczego, w roku 1974, zawodnicy kadry pod batutą Franza Beckenbauera za mistrzowski tytuł dostali po 70 tys. marek i Volkswagenie "garbusie". Po ostatnim turniejowym zwycięstwie Niemców w 1996 r. w Anglii, które "złotym golem" zdobył Oliver Bierhoff, każdy z zawodników otrzymał po sto tysięcy marek premii.
- Polscy piłkarze mało przystojni?! Dlatego mniej zarabiają? Wysoka cena zwycięstwa
Jeżeli Niemcy zatriumfowaliby w rozgrywkach w Polsce i na Ukrainie mogą liczyć na premię 300 tys. euro dla każdego gracza. Niemiecki Związek Piłki Nożnej musiałby przeznaczyć na te gratyfikacje 6,7 mln euro, plus premie dla trenera Löwa i jego sztabu.
Na tak wysoką premię zawodnicy mogli, jak dotąd, liczyć tylko w wypadku zwycięstwa na Mundialu 2006, rozgrywanym w Niemczech. Lecz do takiej manny z nieba nie doszło. Kapitan Michael Ballack i jego 22 kolegów po zdobyciu tytułu wicemistrza musieli zadowolić się gratyfikacjami w wysokości stu tysięcy euro.
Intratne tytuły
Najwyższą premię niemieccy kadrowicze otrzymali, jak dotąd, po ostatniej rundzie ME w 2008 roku. Po porażce 0:1 w finałowym meczu z Hiszpanią na otarcie łez każdy z zawodników dostał po 150 tys. euro. Podczas mundialu w RPA w 2010 roku piłkarze kapitana Philippa Lahma po podobnej porażce 0:1, także w półfinałowym pojedynku z Hiszpanią, otrzymali po sto tysięcy euro. Za zdobycie tytułu mistrza przewidywano premię 250 tys. euro.
Podniesienie premii za zwycięstwo o 50 tys. do aktualnie 300 tys. DFB uzasadnia wyższymi wpływami. Dachowe zrzeszenie UEFA dysponuje pulą 196 mln euro do rozdzielenia na 16 drużyn, przy czym dla mistrza przewidziana jest kwota 23,5. A żeby w ogóle wejść do grona drużyn startujących w Euro 2012 każdy musiał zapłacić 8 mln.
"Jeżeli nasza drużyna przyjedzie do domu ze zwycięskim tytułem, chętnie to uhonorujemy", zapowiadał poprzedni szef DFB, Theo Zwanziger, kiedy ustalano wysokość premii.
Kasa na przedbiegach
Już w czasie meczów kwalifikacyjnych członkowie narodowej reprezentacji RFN mogli zarobić nawet 180 tys. euro, jeżeli wybiegali na boisko we wszystkich 10 pojedynkach. Udało się to sześciu z nich: Lahmowi, Neuerowi, Muellerowi, Badstuberowi, Oezilowi i Podolskiemu. Czyli jeżeli ukoronowaliby swój udział w EURO jeszcze zwycięstwem, turniej ten przyniósłby każdemu z nich 480 tys. euro.
Skromniej byłoby w wypadku, gdyby odpadli po drodze do tytułu. Za wejście do ćwierćfinału każdy miałby w kieszeni tylko 50 tys. euro, do półfinału sto tysięcy, a do finału 150 tys. euro.
dpa / Małgorzata Matzke
red.odp.: Andrzej Paprzyca