Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na

Kiedy firma nie płaci

0
Podziel się:

Pracodawcy coraz częściej zalegają z wypłatami. Pracownikom - prawie 43 mln zł pensji, państwu - 26 mld zł podatków. Najgorzej jest w branży budowlanej, którą za kilka miesięcy czeka duży kryzys

Kiedy firma nie płaci
(mediaphotos/iStockphoto)

Państwowa Inspekcja Pracy alarmuje: rośnie liczba niewypłaconych pensji. W pierwszym kwartale 2012 roku ponad 38 tys. pracowników nie dostało wypłaty na czas. To o jedną trzecią więcej niż rok temu. W 2011 r. zatrudnieni walczyli za pośrednictwem inspektoratów o 33 mln zł zaległych wynagrodzeń, w tym roku już o 43 mln zł. Z danych PIP wynika, że ponad 5 tys. firm w Polsce nie płaci na czas. Kłopoty finansowe przedsiębiorstw potwierdzają też statystyki resortu finansów. Według danych ministerstwa długi podatkowe firm rosną. W 2010 r. zalegały z kwotą 23 mld zł podatków. Pod koniec ubiegłego roku kwota ta zwiększyła się aż do 26 mld zł.

Źle w budowlance

Po skontrolowaniu 23 tys. pracodawców PIP zauważa, że najbardziej zalega z pensjami sektor budownictwa. Polski Związek Pracodawców Budownictwa szacuje, że w najbliższych miesiącach pracę w tym sektorze straci nawet do 150 tys. osób, a część z nich nie dostanie wynagrodzenia. Dlaczego? Bo firmy zatrudniające budowlańców ogłoszą upadłość. Co wtedy? Pracownik powinien jak najszybciej złożyć w sądzie pozew i żądać zapłaty zaległej pensji. Syndyk będzie miał wtedy podstawę, by wypłacić pracownikowi zaległe świadczenia. Można też zwrócić się do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Fundusz wypłaca maksymalnie trzy zaległe pensje. Wzór wniosku można znaleźć na stronie www.fgsp.gov.pl.

Małgorzata Krzysztoszek, główny ekonomista PKPP Lewiatan, podkreśla, że branża budowlana na razie działa "siłą rozpędu" w związku z pracami dotyczącymi zakończonych miesiąc temu mistrzostw Europy w piłce nożnej. - W 2013 roku może być nieciekawie. Prawdopodobnie nastąpi spadek zatrudnienia i zamykanie firm po tym, jak skończą się projekty realizowane jeszcze w ramach Euro 2012 - zaznacza Krzysztoszek.

Opóźnienia, poza budowlanką, zdarzają się także w branży spożywczej, transportowej, kosmetycznej oraz RTV-AGD. Powód? Firmy nie otrzymują od kontrahentów płatności na czas i dlatego wstrzymują wypłatę wynagrodzeń.

Sytuację, kiedy nie można doprosić się o wypłatę, doskonale zna Renata, zatrudniona w jednej z firm kosmetycznych w Krakowie: - Pracowałam na umowę o dzieło. Firma zawsze płaciła z opóźnieniem, zwykle jedno-, dwutygodniowym. Jednak na ostatnią pensję, z marca tego roku, czekam do dziś. To 2 tysiące złotych. Właściciel mówi, że ma kłopoty finansowe i zwleka z zapłatą. Nadal liczę, że pieniądze w końcu wpłyną na moje konto, dlatego jeszcze się nie zdecydowałam pójść do sądu.

Marek, inżynier budowlany zatrudniony u jednego z wrocławskich deweloperów, nie miał tyle cierpliwości. - Opóźnienia wypłat zdarzały się od końca zeszłego roku. Kiedy firma drugi miesiąc z rzędu nie płaciła mnie i kilku kolegom, złożyliśmy skargę do inspektoratu pracy. Pojawiła się kontrola i po dwóch miesiącach dostaliśmy zaległe pensje - opowiada.

Właścicielka firmy zajmującej się organizacją eventów kulturalnych ze Śląska tłumaczy, że pracodawcy nie płacą, bo sytuacja gospodarcza jest coraz trudniejsza i zwyczajnie nie mają z czego. - Prowadzę jednoosobową działalność gospodarczą. Przez dwa lata powodziło mi się całkiem dobrze, zatrudniałam trzy osoby, jedną na umowę o pracę, dwie na umowę-zlecenie. Ale od początku tego roku jest duży kryzys. Partnerzy biznesowi zalegają mojej firmie z zapłatą ponad 15 tys. zł. A ja muszę odprowadzać składki i płacić podatki. Nieważne, czy mam z czego, czy nie - tłumaczy. - Jeśli mam do wyboru zaleganie z podatkami i kary z tym związane a opóźnienie przy wypłatach dla pracowników, wybieram to drugie. Mam to szczęście, że osoby, które zatrudniam, rozumieją sytuację, w jakiej się znajduję i zgodziły się poczekać na pieniądze, nie skarżąc mnie do PIP.

Po pomoc do państwa

Jak podkreśla Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej, termin wypłaty wynagrodzenia powinien być podany w regulaminie firmy lub (również) w umowie o pracę.

Państwo w szczególny sposób chroni wynagrodzenie za pracę. W razie upadku firmy zaległe zobowiązania są wypłacane z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Gdy firma nie ogłasza upadłości, lecz pracownicy nie dostają pensji (tzw. porzucenie firmy) - zaliczki również wypłaca FGŚP. W wypadku bankructwa - komornik w pierwszej kolejności wypłaca zaległe wynagrodzenia. Jeśli zalega firma funkcjonująca, PIP może nakazać wypłatę lub skierować sprawę do sądu.

PIP skutecznie egzekwuje zaległe wynagrodzenia. Ostatnio Inspekcji udało się skłonić dużą firmę z okolic Końskich do wypłaty łącznej kwoty prawie 83 tys. zł grupie 125 pracowników, którzy na pieniądze czekali od grudnia 2011 roku. Kolejnym przykładem są działania inspektoratów w Rzeszowie. W sumie nakłoniły one pracodawców z tego regionu do wypłaty 433 pracownikom ponad 532 tys. zł. A ponad 8 mln zł zaległych pensji wyegzekwowali w pierwszym kwartale tego roku inspektorzy z Poznania.

Nadgodziny za darmo

Spóźnienia z wypłatami to niejedyny grzech polskich firm. Pracodawcy coraz częściej nie przestrzegają też czasu pracy. Aż połowa kontrolowanych przez PIP firm ma kłopoty z ewidencją. Nie płacą zatrudnionym za nadgodziny, częstym naruszeniem jest też nieprzestrzeganie przeciętnie pięciodniowego tygodnia pracy, a za przepracowane weekendy nie ma wolnego. Co można zrobić, gdy szef każe pracować po godzinach i nie chce za to zapłacić?

- Przede wszystkim można się zwrócić do PIP. Ale pracownicy często tego nie robią. Można także gromadzić korespondencję, maile z pracodawcą, notować wejścia i wyjścia z pracy - mówi Kazimierz Sedlak, dyrektor firmy doradztwa personalnego Sedlak & Sedlak. - Jednak zakładam, że w większości sytuacji, o których mówimy, pracodawcy nie płacą, bo zmusza ich do tego trudna sytuacja gospodarcza. Do takiego zachowania zmuszają ich problemy płatnicze.

Wyjaśnia, że w przedsiębiorstwach zdarzają się ogromne zatory płatnicze. - To mechanizm funkcjonowania naszej gospodarki. Prosty przykład - firma musi płacić VAT w terminie, co miesiąc, bez względu na to, czy kontrahenci zapłacili już faktury, czy nie. W takich sytuacjach powinno interweniować państwo. Od każdej pensji, każdego wynagrodzenia, pracodawca co miesiąc odprowadza składkę. Pracownicy również płacą podatki, więc jest to dla państwa ogromny zysk. Kiedy pracodawca nie oszukuje pracownika celowo, to właśnie Fundusz Pracy albo fundusze związkowe powinny ratować zatrudnionego wypłatą jakiejś kwoty - przekonuje.

Warto wiedzieć. Kodeks pracy zezwala na pracę po godzinach, ale konieczna jest wtedy ewidencja twojego czasu pracy. Od pracodawcy możesz żądać wglądu w nią, możesz też domagać się wynagrodzenia.

Podwójna praca

Firmy stosują też podwójne zatrudnianie. Zdarza się to zwłaszcza w górnictwie i służbie zdrowia. To świadczenie pracy w dni wolne, często na tych samych stanowiskach i pod nadzorem tych samych osób, co w pozostałe dni tygodnia, ale na podstawie umowy o pracę zawartej z firmą zewnętrzną. W ten sposób pracodawcy oszczędzają na wypłacaniu wynagrodzeń za nadgodziny. Prawo nie ogranicza czasu, jaki można przepracować w ciągu doby u kilku pracodawców.

- To typowe działanie lekarzy. Wiadomo, że wszyscy dążymy do tego, żeby dane luki w prawie wykorzystać na swoją korzyść, np. starając się płacić jak najniższe podatki. Bo jeśli można czegoś unikać i zaoszczędzić, to się to robi - przekonuje Kazimierz Sedlak. - A wracając do lekarzy: wprowadzono 48-godzinny tydzień pracy, a np. lekarz ma dyżur 24-godzinny. Wystarczą mu trzy takie dyżury w ciągu tygodnia i już przekracza wszelkie ustawowe godziny pracy. Państwo wprowadziło więc zapisy, które powalają pracować na kontrakt. Lekarze pozakładali własne firmy i pracują ponad normę. Tracą na tym wszyscy. My, jako pacjenci, bo lekarz jest przemęczony - i zasypia na dyżurze - i sami zatrudnieni. Z drugiej strony, sami decydujemy, ile pracujemy. Do momentu, kiedy odbywa się to na zasadach dobrowolności i nikomu nie zagraża, nie należy ścigać kogoś, kto chce zarobić więcej. Kierowca autobusu nie powinien pracować 24 godziny na dobę, ale na przykład grafik komputerowy już może, o ile sam się na to zdecyduje.

Zdaniem Krzysztofa Inglota, dyrektora Działu Rozwoju Rynków w Work Service SA, rozwiązaniem w takiej sytuacji jest podejmowanie zatrudnienia w dużych agencjach pracy. - Naszego sektora nie dotyczą opóźnienia w płatnościach, bo dla dużych agencji terminowość wypłacania wynagrodzeń to priorytet, który jest elementem budowania zaufania do firmy. Z drugiej jednak strony widzimy na rynku coraz więcej zapytań od przedsiębiorstw, które nie radzą sobie z płynnością gotówkową i są skłonne oddać pracowników w administrację wyspecjalizowanej firmie HR, która zagwarantuje terminowość obsługi kadr i płac.

Jak mówi Inglot, zdarzają się takie sytuacje, w których firmy zlecają wykonywanie pracy w ciągu weekendów i dni wolnych: - Jednak takie działania nigdy nie powinny odbijać się na wynagrodzeniach pracowników.

_ Co robić, gdy szef nie płaci? _

_ Wypłata pensji to jeden z najważniejszych obowiązków pracodawcy. Niedotrzymanie terminu wypłaty lub jej unikanie jest naruszeniem Kodeksu pracy. Co robić, kiedy tak się dzieje w twojej firmie? _

_ Zwróć się do pracodawcy _

_ Ustnie, a jeśli nie chce z tobą rozmawiać, zrób to na piśmie. Pamiętaj, żeby mieć kopię pisma i potwierdzenie jego odbioru (dostaniesz je np. w sekretariacie). Taki dokument będzie dowodem, jeśli, mimo upomnienia z twojej strony, pracodawca nie zapłaci. _

_ Idź do PIP _

_ Skargę można wnieść do każdego oddziału Państwowej Inspekcji Pracy - w stolicy każdego regionu jest wojewódzki inspektorat pracy, a w mniejszych miastach mają one swoje oddziały. Skarżąc się na pracodawcę, powinieneś podać jak najwięcej szczegółów: daty wypłat pensji, kwota zaległości, twoje starania względem pracodawcy i upomnienia o zaległą wypłatę. Inspektor powinien rozpatrzyć twoją skargę w ciągu miesiąca. Jeśli upomnienie inspektora nie pomoże, wszczęte zostaje postępowanie egzekucyjne. _

_ Zwróć się do sądu pracy _

_ Jeśli PIP nie jest w stanie zmusić pracodawcy do wypłaty, możesz iść do sądu pracy. Więcej na ten temat napiszemy jutro w "Gazecie Wyborczej". _

_ Uwaga! Jeśli pracujesz na umowę-zlecenie lub o dzieło, nie możesz udać się do PIP, bo nie masz takich samych praw jak pracownik etatowy. Jedyne, co możesz zrobić, to złożyć wniosek w sądzie o wypłatę zaległych pieniędzy (wniosek składasz z powództwa cywilnego). Jest jeden wyjątek - kiedy pracujesz na rzecz zatrudniającego pod jego nadzorem, w miejscu i czasie określonym przez pracodawcę, to twoja umowa (zlecenie lub o dzieło) traktowana będzie jak umowa o pracę i w tej sytuacji możesz poprosić o interwencję inspektora pracy. _

praca
wiadomości
czołówki
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)