aktualizacja 14.48
Podczas demonstracji przeciw planom oszczędnościowym rządu w Atenach podpalono budynek banku, a policja użyła gazu łzawiącego przeciw demonstrantom usiłującym wejść do parlamentu. Zginęły trzy osoby.
BBC donosi, że w greckich demonstracjach zginęły trzy osoby. Demonstranci spłonęli w pożarze, który wzniecili protestujący.
Demonstracje należą najliczniejszych w ostatnich latach. Niektóre szacunki mówią o 60 tysiącach ludzi, którzy przyszli na marsz w centrum Aten. Rząd określił liczbę demonstrantów na ponad 25 tysięcy - podała policja.
Setki protestujących rzucało na ulicach kamieniami i kijami w policjantów, którzy odpowiedzieli gazem łzawiącym. Do gwałtownych starć między młodzieżą a policjantami doszło przed parlamentem.
Demonstranci usiłowali przełamać kordon policji strzegącej parlamentu i przegonili straż trzymającą wartę przed pomnikiem Nieznanego Żołnierza. Podpalili też budynek banku, w którym przebywa około 20 osób. Atakowali witryny sklepów, wyrywali kamienie z bruku, rzucali w policjantów i budynki koktajlami Mołotowa.
Wcześniej świadek cytowany przez agencję Reutera mówił, że około 50 ludzi starało się wejść do gmachu parlamentu, a policja użyła gazu łzawiącego i granatów ogłuszających, by ich rozproszyć.
W Salonikach na północy Grecji przez centrum przemaszerowało 20 tys. ludzi. Młodzież niszczyła okna sklepów i barów szybkiej obsługi. Wybuchły starcia między ludźmi a policją, która odpowiedziała gazem łzawiącym.
W obu miastach demonstracje zwołano w ramach strajku generalnego, w proteście przeciwko planom oszczędnościowym przyjętym przez rządw zamian za pomoc finansową Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W centrum Aten w odpowiedzi na apel związków zawodowych pracowników prywatnych (GSEE) i państwowych (ADEDY) uczestniczyło w demonstracji ok. 20 tys. ludzi. PAME, związek zawodowy partii komunistycznej ze swej strony zebrał 10 tys. manifestantów w innym miejscu w stolicy Grecji. PAME tradycyjnie nie uczestniczy we wspólnych akcjach.
W Salonikach, które leżą na północy Grecji, zebrało się 14 tys. manifestantów - informowała wcześniej policja.
Strajk generalny w Grecji, trzeci od lutego, spowodował paraliż komunikacji lotniczej, kolejowej i promowej. Nie działa sektor publiczny. Związki zawodowe przyznają, że pozbawiony funduszy rząd był zmuszony ograniczyć wydatki, by dostać 110 mld euro pożyczki od krajów strefy euro i od MFW, jednak ich zdaniem przez oszczędności najbardziej ucierpią najmniej zarabiający Grecy.