Na długi weekend majowy wiele osób czeka niczym na zbawianie. Wystarczą trzy dni urlopu i zyskamy aż dziewięć dni wolnego! Ale pracodawcom nie jest już tak bardzo do śmiechu. Według ekspertów, każdy dodatkowy dzień wolny od pracy to ok. 4 mld zł straty dla gospodarki Pracodawcy powtarzają, że 13 dni wolnych od pracy w roku to za dużo - średnia unijna wynosi 10 dni. Uważają oni, że na tyle wolnego, ile mamy, po prostu nas nie stać. Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", wskazuje też, że dłuższy odpoczynek nie przekłada się na zwiększoną produktywność pracowników po ich powrocie do pracy. W ubiegłym roku Mordasewicz postulował nawet, żeby niektóre święta obchodzone były symbolicznie w piątek lub poniedziałek. Jego zdaniem, takie rozwiązanie uniemożliwiłoby tworzenie pomostów urlopowych między wolnymi dniami a weekendem (wypowiedź dla "Gazety Wyborczej"). Z kolei Marek Lewandowski, rzecznik NSZZ "Solidarność" mówił, że długie weekendy są niezwykle korzystne, bo
stymulują sektory gospodarki związane z wypoczynkiem i turystyką.
"Wyliczenia pracodawców, ile to straty poniesiemy przez dni wolne, przypominają mi czasy PRL. To wówczas władze liczyły, ile par butów nie zostanie wyprodukowanych przez strajki" - powiedział w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
Pracowników nie obchodzą jednak wyliczenia i straty. Niektórzy już na początku roku planowali urlopy, by wydłużyć wakacje i rezerwowali bilety lotnicze oraz miejsca w hotelach. Razem z całymi rodzinami wybierają się na miniwakacje. Są i tacy, którzy na pytanie "co porabiasz w długi weekend" odpowiadają - jak to co, pracuję.
O wolnych dniach muszą zapomnieć pracownicy ośrodków wypoczynkowych i spa. Wiedzą oni doskonale, że dziewięciodniowy długi weekend to wyjątkowo gorący okres. Tu nie ma mowy o lenistwie. Ładna pogoda sprzyja spacerom, więcej klientów wyjdzie z domu i wybierze się na rodzinny obiad.
- W czasie majówki pracuję wraz z całą moją rodziną. Mam stuprocentowe obłożenie w pensjonacie, klienci zamawiali pokoje już zimą. Zamierzam zarobić na majowym weekendzie tyle, żeby wystarczyło mi na życie do lata, kiedy to znów przyjadą goście - mówi Jeremi Przygoda, góral z Zakopanego, właściciel niewielkiego pensjonatu Ore.
Zdarzają się i takie przypadki, gdy pracownik mimo wolnych dni, pracuje w domu - uzupełnia dokumenty lub załatwia zaległe sprawy. Wykonuje czynności zlecone przez szefa. Są i tacy, którzy pojawiają się w pracy, bo chcą. Swoją obecność w biurze tłumaczą koniecznością odrobienia zaległości, przygotowaniem się do nowego projektu lub po prostu brakiem innego pomysłu na spędzanie czasu wolnego. Wyjaśniają, że czasy są niepewne, a widmo bezrobocia straszy. W obawie przed bezrobociem muszą harować nawet w dni wolne.
Ci, którzy nie zdążyli zaplanować majowego weekendu, mają jeszcze szansę na kilka dłuższych odpoczynków. W okresie wiosenno-letnim w temacie "sztucznie wydłużanych urlopów" szaleństw nie ma. To jedynie dwa 4-dniowe okresy wolnego, które można wygospodarować, biorąc po jednym dniu urlopu. Są one związane ze świętami Bożego Ciała i Wniebowzięcia NMP. Chociaż i tutaj, w obu przypadkach, gdyby ktoś się uparł, po wzięciu 4 dni urlopu mógłby wydłużyć sobie wolne do 9 dni (dwa weekendy plus cały tydzień między nimi).
Później znów dwa miesiące ,,odpoczynku od urlopów". W zasadzie trzy, gdyż listopadowe Święto Niepodległości w 2013 roku przypadnie w poniedziałek. W związku z tym trzy dni wolnego przypadają pod rząd i nie ma za bardzo jak przy okazji wydłużyć sobie urlopu.
Nadchodzi jednak grudzień 2013, a wraz z nim - kolejne urlopowe szaleństwo. Choć trudno w to uwierzyć, pod tym względem może być jeszcze lepiej niż w ubiegłym roku. Dokładnie - o jeden dzień. Między sobotą 21 grudnia a poniedziałkiem 6 stycznia 2014 roku będziemy mogli nie pojawić się w pracy ani razu! Wystarczy, że weźmiemy 7 dni wolnego. Da nam to w sumie 17 dni odpoczynku.
AS/TK, WP.PL