Szef belgijskiej poczty będzie pracował, ale nie za marne pieniądze. Ponad milion euro rocznie to - jak mówi - pensja dla niego. Johnny Thijs nie zgadza się na obniżenie zarobków, czym ściągnął na siebie krytykę. ,,Jestem przygotowany na wysiłek, ale nie będę pracował za 290 tysięcy euro rocznie" - powiedział szef belgijskiej poczty.
To komentarz do planów kilku partii tworzących koalicję rządową, a dotyczących ograniczenia pensji.
Część polityków argumentuje, że w czasie kryzysu cięcia nie powinny ominąć prezesów firm państwowych. Propozycja obniżenia im zarobków i ustalenia pensji na poziomie właśnie 290 tysięcy euro rocznie jest już na stole i rząd zajmie się nią po wakacjach.
Polecamy: Zmiany na rynku pracy cudzoziemców
Szef belgijskiej poczty zabrał głos nie czekając na wyniki dyskusji. Został już skrytykowany. Niektórzy uznali jego uwagi za niestosowne zwłaszcza w momencie, gdy wszyscy zaciskają pasa, a kryzys jeszcze się nie skończył.
MA
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.