Praca etatowa jest najlepsza i najbezpieczniejsza? Polacy nadal tak myślą, choć kryzys stopniowo weryfikuje ten stereotyp. Wreszcie zaczynamy dostrzegać zalety innych form zatrudniania.
Zwiększenie elastyczności na rynku pracy przedstawiane jest jako sposób na przeciwdziałanie skutkom kryzysu gospodarczego. Jednak argumenty ekonomistów to jedno, a obawy statystycznego Kowalskiego to drugie. Większość z nas woli etat, bo kojarzony jest ze stabilizacją i bezpieczeństwem. Tym niemniej coraz częściej widzimy, że nawet najlepsza umowa nie gwarantuje nam pracy w jednej firmie od matury do emerytury, jak było to na przykład w PRL.
My, Polacy, chętnie samych siebie postrzegamy jako niezależnych indywidualistów, którzy nade wszystko cenią swobodę. Być może tacy jesteśmy na polu bitwy. Ale nie w realiach gospodarki wolnorynkowej. Choć w tej dziedzinie już coś drgnęło.
- Umowa na czas nieokreślony stopniowo przestaje być synonimem bezpieczeństwa, a ciężar przenosi się w kierunku chęci posiadania wielu możliwości zapewniających stały dopływ zamówień oraz wynagrodzenia, przy jednoczesnym poczuciu niezależności - podkreśla Maurice Delbar, prezes Start People, Agencji Pracy i Doradztwa Personalnego.
A oto, jak dzisiaj, według Start People, wygląda podejście polskich firm - no i pracowników - do elastycznych form zatrudnienia. Mówiąc krótko, jest lepiej, niż to bywało na początku transformacji ustrojowej, ale znacznie gorzej niż w innych krajach Unii Europejskiej.
Samozatrudnienie
To jedna z najpopularniejszych w Polsce alternatywnych form pracy. W zeszłym roku własną działalność gospodarczą uruchomiło 307 tys. osób fizycznych - wynika z danych GUS. W latach 2007-2008 ich liczba wynosiła 250-270 tys. Najtrudniej do pójścia na swoje zachęcić ludzi bez żadnego zatrudnienia - w 2009 r. tylko 65 tys. zarejestrowanych bezrobotnych zdecydowało się zostać przedsiębiorcami.
Praca tymczasowa
Jest to nadal bardzo popularna forma elastycznego zatrudnienia. Jednak w ubiegłym roku liczba pracowników tymczasowych zmalała. Głównym z powodu słabej koniunktury w sektorze produkcyjnych, który zatrudnia około 70 proc. wszystkich ,,czasowników". Gdyby inne branże polskiej gospodarki, z usługami na czele, doceniły wreszcie czasowników czasowych, sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej. Inna rzecz domagająca się natychmiastowej zmiany? Trzeba przełamać stereotyp ,,czasownika" jako nisko wykwalifikowanego pracownika fizycznego. Na rynkach Europy Zachodniej tymczasowo pracują również osoby na stanowiskach wyższego i średniego szczebla zarządzania.
Niepełny wymiar pracy
W Unii Europejskiej popularne jest zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin, z ruchomym czasem pracy i ze zmiennym jej harmonogram. Nasze firmy podchodzą do tych elastycznych form z dużą ostrożnością. Według danych Eurostat, w krajach UE w 2008 r. 18,2 proc. pracowników zatrudnionych było w niepełnym wymiarze godzin, a w Polsce jedynie 8,5 proc.
Mirosław Sikorski/AS