Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na

"Na pracowników nie krzyczę i staram się być dobry"

0
Podziel się:

Wojtek Grabianowski zatrudnia obok Niemców 80 obcokrajowców, w tym 30 Polaków. Jest m.in. autorem piłkarskiej PGE Areny w Gdańsku, współwłaścicielem biura architektonicznego RKW w Düsseldorfie.

(C) Rido - Fotolia.com/Fotolia

Rozpoczynając pracę w renomowanym biurze RKW Rhode-Kellermann-Wawrowsky w 1971 roku Wojtek Grabianowski był w nim pierwszym architektem-obcokrajowcem. Dziś jest współwłaścicielem firmy i zatrudnia około 300 architektów. A pracownicy zwracają się do niego per ,,Grabi", co jest wyrazem wielkiej zażyłości i sympatii, jaką darzą swego pracodawcę. Leszek Strauss pracuje w RKW w Düsseldorfie od kilkunastu lat i od zarania podziwia charyzmę swego szefa. - On jest architektem o wrażliwości artysty, człowiekiem z duszą, bezgranicznie zaangażowanym w to, co robi. Jednocześnie ma dla każdego czas - tłumaczy polski architekt.

Od Japończyka do Polaka

Z 300 architektów zatrudnionych w RKW aż 80 stanowią obcokrajowcy z 30 krajów, w tym 30 z Polski. Zatrudnianie cudzoziemców należy od ponad 42 lat do filozofii firmy. Wojtek Grabianowski dobrze pamięta rok 1971, kiedy właściciel RKW Helmut Rhode z pochodzenia Kaszub przyjął go do siebie jako pierwszego obcokrajowca. - Byłem absolwentem Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych w Poznaniu, w której pracowałem jako asystent i chciałem robić doktorat. Kiedy postanowiłem zapoznać się bliżej ze stylami architektonicznymi na Zachodzie, Helmut Rhode załatwił mi zezwolenie na pobyt i pracę, co graniczyło niemalże z cudem - wspomina. Wtedy zespół RKW liczył 11 osób, dzisiaj prawie 30 razy tyle. Przeciętna wieku wynosi między 30 a 40 lat.

,,Chłopcze nie bądź wariatem"

Helmut Rhode specjalizował się w projektowaniu i budowaniu domów towarowych oraz centrów handlowych. Wojtek Grabianowski zajął się, jako pierwszy w RKW, projektami biur, budynków mieszkalnych oraz stadionami sportowymi. Od 1980 r. na życzenie swego nieżyjącego już mentora został współwłaścicielem firmy. - Przedtem Helmut Rohde spytał mnie, czy chcę wracać do Polski, a ja odparłem, że owszem i wtedy on powiedział: 'chłopcze nie bądź wariatem' i zostałem. Firma rozrastała się i po 2000 roku powstały dodatkowe oddziały RKW w Lipsku, Monachium, Berlinie, w Warszawie i Gdańsku.

W pracowni Wojtka Grabianowskiego powstały koncepcje m.in. Galerii Specks Hof oraz Graf Zeppelin-Haus w Lipsku, siedziby Izby Lekarskiej w Düsseldorfie. Pod jego kierunkiem powstały też spektakularne projekty w Polsce, jak np. Bursztynowa Arena w Gdańsku, budynek biurowy przy Al. Szucha w Warszawie czy Murawa Office Park w Poznaniu. Od ponad 30 lat Wojtek Grabianowski dźwiga odpowiedzialność za systematycznie rosnący zespół.

- To nie jest tylko architektura, lecz także prowadzenie ludzi, motywowanie ich, znalezienie nowych projektów. W takim biurze jesteśmy zależni od koniunktury, bo 25. każdego miesiąca musimy naszym pracownikom dać wypłatę. Do tego dochodzi 6 tys. m2 powierzchni biurowej, którą musimy utrzymać. - Mamy codziennie kryzys, mamy codziennie za mało projektów, za dużo osób do utrzymania, albo odwrotnie za dużo projektów za mało ludzi - wylicza.

Zostać dobrym architektem jest stosunkowo łatwo...

Szerokie spektrum działania RWK czyni je dla młodych architektów wyjątkowo atrakcyjnym miejscem pracy. Aktualnie realizuje się tam projekty instytutów doświadczalnych dla przemysłu samochodowego i samolotowego: np. w Ingolstadt powstaje Centrum Elektroniki dla Audi, a w Wolfsburgu takież centrum dla Volkswagena. Po raz pierwszy w swej historii RKW zajęło się też szpitalnictwem.

- Co jest pozytywne: pracownicy opuszczają nas bardzo rzadko - opowiada Wojtek Grabianowski. Wielu przychodzi do nas przez znajomości i inne kontakty. Firma daje też ogłoszenia w fachowych czasopismach. Przy tym polski prezes ma swoje własne kryteria doboru nowych architektów. - Muszą mieć dobre wykształcenie, jednak najważniejsza jest dla mnie rodzina, z jakiej pochodzą. Pytam o nią bardzo dokładnie. I powstający na tej podstawie obraz osoby, którą mam zatrudnić, jest dla mnie ważniejszy, niż teczka z pracami - wyjaśnia .Sam jest przykładem architekta starej daty. Narzędziem pracy - zamiast komputerowych programów graficznych - jest dla niego nadal ołówek. ,,Grabi", jak twierdzi, nigdy, jako Polak nie doświadczył od Niemców niechęci. Zawsze uśmiechnięty i życzliwy cierpliwie wysłuchuje uwag, życzeń czy zażaleń swojego zespołu. Bowiem będąc jeszcze studentem w Poznaniu wielokrotnie słyszał od swego wykładowcy prof. Stanisława Zamecznika, że ,,zostać dobrym architektem jest stosunkowo łatwo, ale dobrym
człowiekiem to już wyższa szkoła jazdy".

Alexandra Jarecka
red.odp.: Małgorzata Matzke

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)