Przechodzący na działalność musi zaczekać do 2011 r., by współpracować z byłym pracodawcą i płacić podatek liniowy.
Krótsze oczekiwanie
W art. 9a w ust. 3 ustawy o PIT uchylony został pkt 1. Oznacza to, że wyłączeni z opodatkowania stawką liniową 19 proc. będą tylko ci podatnicy, którzy uzyskują w roku podatkowym przychody ze świadczenia na rzecz byłego lub obecnego pracodawcy usług odpowiadających czynnościom, które w roku podatkowym wykonywali na podstawie stosunku pracy lub spółdzielczego stosunku pracy. Prawa do stawki liniowej nie utracą osoby, które wykonywały te czynności w roku poprzednim.
Osoby, które chcą przejść na samozatrudnienie głównie ze względu na możliwość zapłaty 19 proc. PIT, raczej nie powinny się na to decydować w trakcie roku. Bardziej opłacalne jest dla nich rozpoczęcie działalności z początkiem kolejnego roku, by od razu płacić podatek liniowy.
Przykład: Pani Magdalena jest księgową w firmie X. Planuje otworzyć własną działalność gospodarczą, w której zajmie się prowadzeniem ksiąg i sporządzaniem bilansów rocznych dla firmy X. Gdyby pani Magdalena przeszła na samozatrudnienie w sierpniu, to dopiero od początku 2011 r. miałaby prawo do rozliczenia według stawki liniowej. Do tego czasu musiałaby płacić podatek na zasadach ogólnych (stawki 18 i 32 proc.). Jeśli uruchomi jednoosobową działalność gospodarczą w styczniu 2011 r., to od samego początku będzie mogła rozliczać się liniowo.
Wystarczy zwolnić się z pracy 31 grudnia, a firmę uruchomić 1 stycznia, by płacić 19 proc. i świadczyć usługi dla dotychczasowego pracodawcy.
Ale uwaga! Jeśli ktoś zrezygnuje z etatu np. 15 stycznia 2011 r., to z rozliczeniem liniowym będzie musiał poczekać aż do 1 stycznia 2012 r.
Jeśli jednak przedmiot tej współpracy będzie się różnił od zadań wykonywanych dotychczas na podstawie umowy o pracę, to podatek liniowy można płacić od razu. Potwierdza to interpretacja dyrektora Izby Skarbowej w Katowicach z 13 maja 2010 r. (nr IBPBI/1/415-212/10/ZK).
Podobnie uznał dyrektor IS w Warszawie w interpretacji z 11 czerwca 2010 r. (nr IPPB1/415-266/10-2/MT). Sprawa dotyczyła mężczyzny, który od 2007 r. pracował w banku jako aplikant radcowski i zajmował się m.in. przygotowywaniem projektów umów. W 2010 r. został wpisany na listę radców prawnych i chce współpracować z bankiem jako radca. Dyrektor IS uznał, że zakres czynności podczas aplikacji jest rozbieżny z tymi, które zamierza świadczyć jako radca prawny na rzecz tego banku. Ma więc prawo do stawki liniowej.
Wady i zalety
Osoby przechodzące na działalność gospodarczą powinny jednak dobrze się zastanowić, zanim wybiorą sposób rozliczenia z fiskusem. Czasem bardziej opłacalne jest bowiem rozliczanie się według skali. Jeśli np. roczny dochód nie przekracza 85 528 zł, to przedsiębiorca zapłaci tylko 18 proc. PIT. Dopiero po przekroczeniu tego progu zaczyna obowiązywać stawka 32 proc.
Należy też pamiętać o innych ograniczeniach. Osoba, która wybiera stawkę 19 proc., nie ma bowiem prawa do takich preferencji jak wspólne rozliczenie z małżonkiem czy samotnie wychowywanym dzieckiem. Zgodnie z art. 6 ust. 8 ustawy o PIT ten sposób opodatkowania jest wykluczony, gdy chociażby do jednego z małżonków, osoby samotnie wychowującej dzieci lub do jej dziecka ma zastosowanie art. 30c ustawy o PIT (stawka liniowa). Nie może też odliczać od dochodów objętych stawką 19 proc. ulg podatkowych, np. na Internet czy na dzieci.
Opinia
Andrzej Marczak, doradca podatkowy, partner w KPMG
Spodziewam się, że dzięki nowelizacji ustawy o PIT wielu osobom łatwiej będzie podjąć decyzję o przejściu na samozatrudnienie. Najlepszym momentem na takie zmiany będzie początek przyszłego roku. Jeśli ktoś wybierze opodatkowanie według stawki liniowej, np. od grudnia br., to straci prawo do wspólnego zeznania z małżonkiem czy dzieckiem za 2010 r. Według moich obliczeń stawka 19 proc. jest opłacalna dla tych osób, których roczny przychód (pomniejszony o koszty uzyskania i składki ZUS)
przekracza ok. 100 tys. zł. W wypadku mniejszych kwot podatnik płaci jedynie 18 proc. PIT, nie tracąc prawa do preferencji. Warto też zadbać o to, by współpraca z dotychczasowym pracodawcą miała faktycznie inny charakter niż wcześniejsza praca na etacie. Można np. umówić się na rozliczenie nie według czasu pracy, ale na podstawie efektów, a zleceniobiorca może decydować o czasie wykonywania usług. Inaczej fiskus może zarzucić przedsiębiorcy, że cały czas mamy do czynienia z umową o pracę, a nie z działalnością gospodarczą.
Monika Pogroszewska
Rzeczpospolita