Jak pomóc osobie, która ma symptomy wypalenia zawodowego? Średnio, co 3 lata musi zmienić pracę.
- Kierownik wypalony zawodowo
- Jak nie harować jak wół, a być wydajnym?
- Stres w pracy Towarzyszy temu szereg objawów, m. in. obniżenie poczucia własnej wartości, ciągły stres, który nie mija nawet w trakcie urlopu. Brak granicy między życiem zawodowym, a prywatnym, przenoszenie problemów z pracy na grunt domowy, wyolbrzymianie drobnych problemów. Ponadto objawy fizyczne typu bezsenność, chudnięcie, problemy kardiologiczne, nudności, wymioty.
- Minęło właśnie 3 lata od zatrudnienia męża w obecnej firmie. W tej chwili mąż źle się czuje od dobrych kilku miesięcy. Nie może znaleźć innej, odpowiadającej mu pracy. Jest z nim naprawdę źle. Płacze, nie daje sobie pomóc, separuje się zarówno ode mnie i syna, jak i od przyjaciół. Ma poczucie, że zawodzi nie tylko w pracy, ale i w domu - opowiada internautka. - Nie trafiają do niego żadne argumenty, nie chce słyszeć o psychologu ani o psychiatrze (przy ostatniej zmianie pracy namówiłam go na wizytę u psychologa, niestety nie najlepiej trafił i zraził się).
- Jeśli jest to rzeczywiście schemat cyklicznie powtarzający się co 3 lata, to najlepiej byłoby pracę zmienić - radzi psycholog Paweł Brzeziński. - Nikt nie powiedział, że każdy potrzebuje bezpiecznej, stabilnej i pewnej pracy na jednym stanowisku przez całe życie. Jak mówi pewne powiedzenie ,,Twoje ciało zna odpowiedź". Jeśli czegoś potrzebujemy, ale świadomie się przed tym wzbraniamy, z różnych powodów, nasza podświadomość na poziomie ciała, pod postacią przeróżnych objawów w pewnym sensie zmusi nas do działania i podjęcia aktywności zmienienia obecnego stanu rzeczy, albo objawy staną się na tyle nieprzyjemne, że i tak będziemy zmuszeni ,,coś" zmienić. Co do psychologów i terapii. Czasem ma się szanse i spotyka terapeutę, którego styl pracy nam pasuje, a czasami (częściej) trzeba poszukać. Nie można się zrażać, ponieważ każdy psycholog, terapeuta pracuje inaczej, a czasami nawet zupełnie inaczej. Warto odwiedzić inny gabinet i innego terapeutę.
Paweł Brzeziński/JK