Rząd Niemiec chce ułatwić zatrudnianie inżynierów i lekarzy z zagranicy. To część przyjętego programu działań, zmierzających do rozwiązania problemu niedoboru fachowców, który coraz bardziej niepokoi niemieckich pracodawców. Jeśli niemiecka gospodarka ma pozostać najlepsza, to potrzebuje najlepszych fachowców - uważa minister pracy Ursula von der Leyen. Jak napisała minister we wstępie do programu, "brak fachowej siły roboczej to wyzwanie na nadchodzące lata". "Nie mamy czasu do stracenia" - podkreśliła.
- Bezrobocie nieznacznie spadało. Gdzie jest najwyższe?
- Rekrutacja poprzez Internet to dyskryminacja?
- Zarabiają nawet 10 000 zł! Rząd w Berlinie szacuje, że do 2025 roku liczba osób czynnych zawodowo zmniejszy się o 6,5 mln, do 38,1 mln.
Von der Leyen podkreśliła, że priorytetem jest lepsze wykorzystanie rodzimego potencjału na rynku pracy, w tym mobilizacja osób bezrobotnych, wspieranie podnoszenia kwalifikacji zawodowych, większe zatrudnienie osób starszych, jak również kobiet, którym należy ułatwić pogodzenie pracy zawodowej z życiem rodzinnym. Zabiegi o wysoko wykwalifikowanych pracowników z zagranicy mają być działaniem uzupełniającym.
Według Federalnej Agencji Pracy branże maszynowa, motoryzacyjna i elektryczna w największym stopniu odczuwają niedobór inżynierów, który może być hamulcem rozwoju gospodarczego. Dlatego rząd Angeli Merkel chce, by Niemcy stały się bardziej atrakcyjne dla zagranicznych fachowców. W tym celu zamierza ograniczyć biurokratyczne przeszkody, utrudniające cudzoziemcom o wysokich kwalifikacjach podejmowanie pracy w RFN.
W przypadku inżynierów oraz lekarzy zniesiony zostanie wymóg, nakazujący udowodnienie, że pracodawcy, który chce zatrudnić cudzoziemca, nie udało się znaleźć na dane stanowisko pracownika z Niemiec lub innego kraju UE, objętego swobodnym przepływem siły roboczej. Także zagraniczni absolwenci, którzy ukończą studia na niemieckich uczelniach, mają mieć wkrótce lepsze możliwości podjęcia pracy w Niemczech.
Dalej idącego ograniczenia barier dla cudzoziemców na rynku pracy w Niemczech domagają się współrządzący w tym państwie liberałowie. Proponują również m.in. regulowanie imigracji zarobkowej, poprzez wprowadzenie systemu punktów za wykształcenie, a także obniżenia z 66 tys. do 40 tys. euro rocznie wymaganej wysokości wynagrodzenia, którą pracodawca musi zaproponować wysoko wykwalifikowanemu pracownikowi z zagranicy.
Niemiecki związek przemysłu maszynowego VDMA zaapelował w poniedziałek do rządu w Berlinie o opracowanie koncepcji dotyczącej imigracji zarobkowej, dopasowanej do potrzeb niemieckiego rynku pracy. Związek szacuje, że w branży maszynowej brakuje w chwili obecnej około 8 tys. inżynierów i techników, a liczba wolnych miejsc pracy sięga 16 tysięcy. Jak ocenia VDMA, całej niemieckiej gospodarce brakuje blisko 150 tys. fachowców o kwalifikacjach z dziedziny matematyki, informatyki, nauk przyrodniczych i technicznych.