href="http://www.money.pl/gospodarka/inflacjabezrobocie/">href="http://www.money.pl/gospodarka/inflacjabezrobocie/">
Od dwóch miesięcy w RFN jest w obiegu "niebieska karta" - przepustka do niemieckiego rynku pracy. "Niebieska karta" to dokument, ustanowiony na mocy dyrektywy Rady UE z 25 maja 2009 w "sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu podjęcia pracy w zawodzie wymagającym wysokich kwalifikacji". W Niemczech "niebieska karta" działa, o ile to właściwe słowo, od dwóch miesięcy i cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród dobrze wykształconych imigrantów z krajów spoza UE.
Specjaliści poszukiwani
Swym wyglądem "niebieska karta" przypomina do złudzenia nowy, niemiecki dowód osobisty. Jednym z jej posiadaczy jest przybyły w sierpniu z Turkmenistanu do Hamburga, trzydziestoletni inżynier naftowy Dautmammet Rejepov. Mówiąc ściślej, został tu ściągnięty przez wielką, niemiecką spółkę energetyczną RWE, która prowadziła prace badawcze w jego ojczyźnie.
Do chwili przyjazdu do Niemiec Rejepov nie wiedział nic o istnieniu takiego dokumentu, który dla niego i jego rodziny może okazać się najszybszą i najpewniejszą drogą do uzyskania pozwolenia na pobyt długotrwały w RFN. Jeśli udowodni, że dobrze opanował język niemiecki i przedstawi stałą umowę o pracę, może osiągnąć ten cel już po dwóch latach.
"Niebieska karta" daje także wymierne korzyści jego żonie Enesh Bashimovej, która nie tylko mogła wraz z nim przybyć do Niemiec, ale także od razu podjąć pracę. Nie musi przy tym wykazać się znajomością języka na poziomie obowiązującym członków rodzin osób o niskich kwalifikacjach zawodowych, które się ubiegają o pracę zarobkową.
Czy to się przyjmie?
W Hamburgu wydano od sierpnia 163 "niebieskie karty". "Najwięcej dla Hindusów" - mówi Birte Steller z Welcome Center, placówki opiekującej się przybyłymi do tego miasta specjalistami z zagranicy, którzy są gotowi podjąć pracę w licznych, tutejszych zakładach przemysłu stoczniowego, lotniczego, energii odnawialnych oraz w przemyśle elektronicznym i komputerowym.
Nie wiadomo jeszcze jak to wygląda w innych, dużych miastach Niemiec. Można oczekiwać, że na wzrost liczby zagranicznych specjalistów z "niebieską kartą" w kieszeni wpłynie fakt, że spodziewać mogą się zarobków na poziomie od 35 do 45 tysięcy euro rocznie, co dla niektórych z nich będzie atrakcyjniejsze niż zarobki na rodzimym rynku pracy. Niemieccy fachowcy są drożsi. Z informacji Instytutu Badań Rynkowych w Norymberdze wynika, że w pierwszym półroczu roku ubiegłego osiem procent przedsiębiorstw niemieckich nie zdołało znaleźć chętnych na oferowane im stanowiska, wymagające szczególnie wysokich kwalifikacji zawodowych. Czy sięgną po dobrze wykształconych obcokrajowców, takich jak wspomniany inżynier z Turkmenistanu?
Birte Steller z hamburskiegio Welcome Center twierdzi, że na prognozy jest jeszcze za wcześnie. Zainteresowanie uzyskaniem "niebieskiej karty" jest widoczne, ale - jej zdaniem - warunki oferowane zagranicznym specjalistom powinny być lepsze. Należałoby, na przykład, znieść obowiązek pięciu lat doświadczenia zawodowego po uzyskaniu dyplomu, bo w ten sposób możnaby szybciej przyciągnąć do Niemiec młodych, ambitnych absolwentów.
Johanna Schmeller / Andrzej Pawlak
red.odp.: Małgorzata Matzke
(AS)