Dla co trzeciej firmy w Niemczech największym zagrożeniem będzie w najbliższych latach brak fachowców. Poszukiwani są nie tylko informatycy i inżynierowie, ale także pielęgniarki i pracownicy czasowi. Brak wykwalifikowanych pracowników staje się dla niemieckich firm najpoważniejszym hamulcem rozwoju. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Niemiecką Izbę Przemysłowo-Handlową (DIHK) co trzecia firma odczuje dotkliwie brak fachowców już w przeciągu najbliższych 12 miesięcy.
Gwałtowny wzrost potrzeb
Przed dwoma laty tylko 16 proc. firm uskarżało się na brak fachowców - teraz jest ich dwa razy więcej. "Sytuacja na rynku pracy jest w dalszym ciągu pomyślna, wiele firm chce zatrudniać nowych pracowników", zaznacza w rozmowie z Die Welt prezes Izby DIHK Heinrich Driftmann.
Według sondażu DIHK przeprowadzonego wśród 25 tys. niemieckich firm braki nie występują w ściśle określonych branżach, i poszukuje się nie tylko specjalistów z dyplomem wyższej uczelni.
Na przykład największego braku rąk do pracy obawiają się agencja pracy tymczasowej, wynajmujące pracowników o niskich kwalifikacjach czy nawet bez kwalifikacji. 68 proc. firm branży zdrowotnej i socjalnej boi się także, że nie znajdzie odpowiednich ludzi. Podobne obawy mają także firmy remontowo-budowlane, gastronomia i hotelarstwo oraz służby transportowe.
Przedsiębiorstwa pracy czasowej odczuwają presję z dwóch stron: Z jednej strony jest duże zapotrzebowanie na pracowników czasowych: jedna trzecia wszystkich poszukiwanych pracowników to właśnie branża pracy czasowej. Z drugiej strony firmy, które wynajęły od nich pracowników, są coraz częściej gotowe zatrudniać ich na stałe, czyli potrzeby rosną.
Nie tylko informatycy
Brak personelu jest także piętą achillesową służb socjalnych i pielęgnacyjnych, które są właściwie niezależne od koniunktury gospodarczej. Deficyt ten wynika z rozwoju demograficznego; starzejącego się społeczeństwa i stającej na głowie piramidy demograficznej oraz rosnącej świadomości, jak ważne jest dbanie o zdrowie. Na sto wakujących miejsc pracy dla pielęgniarek przypada tylko 69 bezrobotnych.
Od dawna już rysował się coraz dotkliwszy brak fachowców w dziedzinach nauk ścisłych: matematyków, informatyków, fizyków i chemików oraz inżynierów. Deficyt rąk do pracy ma przede wszystkim branża informatyczna, przedsiębiorstwa prowadzące badania naukowe i projektowanie, pracownie architektoniczne i biura inżynierskie. Zrzeszenie Niemieckich Inżynierów szacuje brak ludzi z odpowiednim wykształceniem na 210 tys.
Szczyt u kanclerz Merkel
Prezes DIHK wraz z innymi czołowymi przedstawicielami kręgów gospodarczych i związków zawodowych otrzymał zaproszenie od kanclerz Merkel na spotkanie w pałacu Meseberg koło Berlina, gdzie omawiana będzie strategia, jak zaradzić "wąskiemu gardłu". W spotkaniu weźmie udział także ośmiu członków gabinetu rządowego. Ostatni tego rodzaju "szczyt poświęcony zapobieżeniu braku fachowców" miał już miejsce przed rokiem, i w jego wyniku wdrożono szereg ułatwień przy werbunku fachowców z zagranicy.
Tym razem chodzić będzie o szukanie sposobów utrzymania i umocnienia wiodącej pozycji Niemiec w dziedzinie technologii na rynku światowym.
DIHK domaga się, by lepiej wykorzystać potencjał, jaki już jest w Niemczech. "Musimy zwiększyć poziom zatrudnienia szczególnie wśród kobiet, a w tej grupie, wśród kobiet samotnie wychowujących dzieci", twierdzi Driftmann. Co prawda w Niemczech siedem spośród dziesięciu kobiet jest czynnych zawodowo (71,4 proc), co jest już lepsze niż średnia europejska (65,9 proc.), ale jeszcze daleko jest do krajów skandynawskich jak Dania, gdzie zawodowo pracuje 77,3 proc. kobiet.
Rezerwy na rynku pracy
Dla kobiet w Niemczech największą przeszkodą jest brak miejsc opieki nad dziećmi w wieku przedszkolnym i szkolnym. Z tego względu wiele kobiet pracuje na niepełnych etatach. Gdyby to udało się zmienić Niemcy miałyby pół miliona więcej pracowników na pełnych etatach. Dlatego przedsiębiorstwa wywierają na politykę nacisk, by poprawić tę sytuację.
Drugą "cichą rezerwą" niemieckiego rynku pracy jest starsze pokolenie, i tu DIHK odnotowuje już niejaki postęp. W okresie 2000-2010 udało się zwiększyć poziom zatrudnienia w grupie wiekowej 55-64 lata z 38 do 58 proc.
Konsekwentne podnoszenie wieku emerytalnego do 67 lat i ograniczenie emerytur pomostowych są wdrażanymi już zabiegami politycznymi dla zwiększenia zatrudnienia wśród osób starszych.
Ogólna koncepcja poprawy warunków na niemieckim rynku pracy przewiduje także poprawę tzw. kultury przyjmowania fachowców z zagranicy. "Musimy robić większą reklamę dla Niemiec, jako rynku zatrudnienia, bo dobrzy pracownicy-obcokrajowcy nie czekają w kolejce do pracy w RFN", zaznaczył szef DIHK.
dpa, rtr / Małgorzata Matzke
red.odp.: Iwona D. Metzner