Akt oskarżenia przeciwko Ciążyńskiemu (Lewica) trafił do Sądu Rejonowego dla Wrocławia Fabrycznej. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prok. Karolina Stocka-Mycek poinformowała w piątek, że były wiceminister sprawiedliwości jest oskarżony o to, że od 2 czerwca 2024 r. do 28 lipca 2024 r. we Wrocławiu, będąc funkcjonariuszem państwowym, korzystał ze służbowego samochodu co celów prywatnych, przez co przekroczył swoje uprawnienia.
Wrocław. Były wiceminister stanie przed sądem
Ciążyński pracował wówczas w Sieci Badawczej Łukasiewicz PORT we Wrocławiu i – jak wskazano w akcie oskarżenia – korzystając z samochodu służbowego doprowadził tę instytucję od "niekorzystnego rozporządzenia mieniem" w kwocie ponad 4,6 tys. zł. O sprawie informowali szerzej reporterzy Wirtualnej Polski w sierpniu. Ciążyński wyruszył w podróż służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. Auto i karta należą do państwowej instytucji badawczej, w której właśnie skończył pracę. Choć wiceminister początkowo zaprzeczał, to po kilku godzinach potwierdził ustalenia i przeprosił.
Prokuratura podała, że były wiceminister miał, używając służbowej karty flotowej, co najmniej ośmiokrotne zatankować auto do celów prywatnych i kupić płyn do spryskiwaczy. Ciążyński – jak podała w piątek rzeczniczka wrocławskiej prokuratury – nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Grozi mu od roku do 10 lat więzienia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pod koniec listopada, po postawieniu zarzutów, Ciążyński oświadczył na platformie X: "Będę bronić się przed oskarżeniami oraz bronić swojego dorobku zawodowego, społecznego i politycznego". – Jestem bowiem niewinny, a jedyne czego się dopuściłem – za co już przeprosiłem i za co poniosłem daleko idące konsekwencje – to błędne wykorzystanie mienia pracodawcy – podkreślił. – Proszę dziennikarzy o publikację mojego imienia i nazwiska oraz wizerunku w całości – zaznaczył jednocześnie Ciążyński.
Ciążyński został wiceministrem sprawiedliwości na początku lipca. W drugiej połowie sierpnia, po publikacji Wirtualnej Polski, podał się do dymisji. – Nie miałem wiedzy, że nie mogę tak uczynić – tłumaczył wtedy Ciążyński. Dodawał, że środki, które wydał na tankowanie, "zwrócił na konto" i przeprosił "za zaistniałą sytuację".