Pracodawcy i związkowcy są zaniepokojeni przedłużaniem się terminu ogłoszenia przez rząd wysokości płacy minimalnej.
Komisja Trójstronna do spraw społeczno-gospodarczych ustaliła przed dwoma tygodniami, że minimalne wynagrodzenie wyniesie w przyszłym roku 1408 złotych. Premier Donald Tusk i minister finansów Jacek Rostowski poprosili jednak komisję o przedłużenie do 29 września terminu ogłoszenia ostatecznej wysokości płacy minimalnej. Tłumaczyli to koniecznością oszacowania skutków finansowych dla budżetu państwa wynikających z ewentualnego podwyższenia kwoty minimalnej do 1408 złotych z pierwotnie proponowanej 1386 złotych.
Termin ten upłynął wczoraj, ale ostatecznych ustaleń nie ma. Zdaniem wiceszefowej OPZZ Wiesławy Taranowskiej nie jest to w porządku wobec ludzi pracy.
POSŁUCHAJ WIESŁAWY TARANOWSKIEJ:
Początkowo związkowcy chcieli, aby wynagrodzenie minimalne wynosiło 1500 złotych brutto miesięcznie. Rząd proponował, aby było to 1386 złotych brutto. Po długich negocjacjach komisja trójstronna ustaliła, że miałoby to być 1408 złotych. Czy tak będzie - nie wiadomo.
Zdaniem Andrzeja Sadowskiego z Centrum imienia Adama Smitha administracyjne ustalanie najniższego wynagrodzenia za pracę jest nieporozumieniem.
POSŁUCHAJ ANDRZEJA SADOWSKIEGO:
Jednak według związków zawodowych ustalenie minimalnego wynagrodzenia za pracę jest koniecznością. Zdaniem Wiesławy Taranowskiej nie może być tak, aby wynagrodzenie było na przykład takie jak zasiłek dla bezrobotnych. A 1408 złotych najniższej płacy to i tak niewiele - zaznaczyła Taranowska.