Trwa ładowanie...
Zaloguj
Praca dla ciebie
Przejdź na

Jak naprawdę rosną płace i wydajność?

0
Podziel się:

„Kto ukradł Twoje 36%? Pracujesz 43% wydajniej! Zarabiasz 7% więcej" - takiej treści plakaty zamieścił OPZZ w całym kraju. Zdaniem ekspertów PKPP Lewiatan te liczby nie są prawdziwe.

„Kto ukradł Twoje 36%? Pracujesz 43% wydajniej! Zarabiasz 7% więcej" - takiej treści plakaty zamieścił OPZZ w całym kraju. Zdaniem ekspertów PKPP Lewiatan te liczby nie są prawdziwe.

Z naszych analiz wynikają inne proporcje pomiędzy wzrostem wynagrodzeń i wydajności. Na podstawie danych o zatrudnieniu z Badań Aktywności Ekonomicznej Ludności (BAEL) prowadzonych przez GUS wyliczyliśmy wydajność pracy mierzoną wartością PKB na jednego zatrudnionego. Skumulowany wskaźnik wzrostu płacy realnej w latach 2000-2005 pochodzi także z danych GUS o wzroście płacy realnej w całej gospodarce narodowej. Z danych tych wynika, że skumulowany wzrost przeciętnej płacy realnej wyniósł niecałe 11%, natomiast wydajność pracy pojedynczego pracownika zwiększyła się o ponad 27%, a nie jak podają związkowcy o 43%.

Eksperci Lewiatana zwracają jednocześnie uwagę, że okres 2000-2005 jest zbyt krótki, aby jednoznacznie określić trend relacji między wzrostem wydajności pracy pracownika i płacy realnej. Okres ten cechowały silne wahania koniunkturalne, na które w dodatku nałożyła się niespodzianka inflacyjna w 2004 roku. Negatywnie na tę relację oddziałują także procesy globalizacyjne. W dłuższym okresie jednak oba wskaźniki powinny się bardziej wyrównać, o czym świadczą dane w Polsce za lata 1996- 2006. Według szacunków PKPP Lewiatan w tym okresie, wydajność pracy pracownika wzrosła o ponad 56%, podczas gdy średnia płaca realna zwiększyła się o ponad 37%.

Różnica nie jest tak drastyczna, jak podana na plakatach OPZZ. Przyczyn zmniejszania się tego dystansu wraz z wydłużeniem rozpatrywanego okresu jest kilka. Są one krajowe i globalne. Długookresowy wzrost wydajności pracy jest równoznaczny ze wzrostem gospodarczym (na jednego zatrudnionego, na godzinę pracy). W uproszczeniu wytworzony produkt (także abstrakcyjny PKB) dzieli się między pracę (pracowników) i kapitał, czyli właścicieli środków produkcji. Statystyka międzynarodowa z II połowy XX wieku wskazuje, że w długich okresach udział obu czynników produkcji jest stabilny, uwarunkowany rozwiązaniami instytucjonalnymi (systemem podatkowym) i tradycją (poczuciem egalitaryzmu społeczeństwa). Oznacza to, że dynamika wydajności pracy i wynagrodzeń świata pracy są zbliżone, przy czym należy uwzględnić fakt, że do wynagrodzeń należą także różne odpisy na ubezpieczenia prywatne, w tym emerytury.ZOBACZ TAKŻE:
Pracodawcy chcą ruchomego czasu pracy

Długi okres oznacza tu jednak minimum dwadzieścia lat. W krótszych przedziałach czasowych relacja ta ulega wahaniom, głównie w zależności od cyklu koniunkturalnego. W okresie korzystnej koniunktury, a zwłaszcza boomu, proporcja udziału wynagrodzeń świata pracy do zysków w PKB z reguły poprawia się, gdyż pracownicy są poszukiwani i pracodawcy konkurują o nich między sobą miedzy innymi zwiększając wynagrodzenia.

Odwrotnie dzieje się w okresach dekoniunktury, kiedy pracownicy obawiają się utraty pracy; wtedy ich siła przetargowa maleje. W okresie recesji wydajność pracy może nawet okresowo spadać, a jej wzrost na ogół wyraźnie przyspiesza w początkowych okresach fazy ekspansji gospodarki. Wtedy wydajność pracy pracownika rośnie szybciej niż płaca realna, bo firmy zaczynają zatrudniać wcześniej zwolnionych i nowych pracowników dopiero po wyczerpaniu rezerw wykorzystania czasu pracy.

Oznacza to, że jeżeli dobór długości okresu wziętego pod uwagę do porównania dynamiki wydajności pracy i przeciętnej płacy realnej nie uwzględni opisanych prawidłowości cyklicznych, to można uzyskać każdy wynik na poparcie swojej tezy. W Polsce lata 2001-2002 cechowała stagnacja, gospodarka zaczęła z niej wychodzić dopiero od połowy 2003 roku, dlatego wzrost płacy realnej nie nadążał za wzrostem wydajności pracy. Od ok. IV kwartału 2005 roku proporcje te uległy jednak odwróceniu i wzrost przeciętnej płacy realnej w gospodarce zaczął wyprzedzać dynamikę wydajności pracy, a w 2006 roku różnica powiększyła się na korzyść wzrostu płacy. Ta tendencja utrzyma się także w 2007 roku, prowadząc do zniwelowania zaistniałej dysproporcji obu trendów.

Także wahania inflacyjne prowadzą do niezamierzonej i z reguły niepożądanej redystrybucji dochodów. Z powodu inflacji wyższej niż oczekiwana ponoszą straty osoby o ustalonych wcześniej dochodach, w tym o ustalonym wskaźniku wzrostu płac, który nie rekompensuje już jednak wzrostu kosztów utrzymania. W 2004 r., mimo iż spodziewano się przyspieszenia inflacji w związku z przystąpieniem Polski do UE (podwyżka podatków, objęcie Polski Wspólna Polityką Rolną), to skala tego przyspieszenia zaskoczyła ekonomistów. Taka sytuacja spowodowała, że płace realne w gospodarce niewiele wzrosły.

Na wyliczenia wpływ ma także dobór punktu wyjściowego. Jeżeli bierzemy okres, kiedy przedsiębiorstwa są niekonkurencyjne, gdyż koszty, w tym koszty pracy są zbyt wysokie, to jest to czas, gdy firmy usiłują obniżyć tę relację. Pod koniec lat 90. koszty pracy w Polsce w przeliczeniu na euro były wyższe niż w krajach sąsiednich, co ograniczało konkurencyjność polskich towarów. W 2001 roku dodatkowo nałożyło się na to wzmocnienie złotego. W tym czasie niemal połowa firm skarżyła się, że eksport stał się nieopłacalny. To dodatkowo wymuszało cięcia kosztów, a zatem redukcję zatrudnienia i wyhamowanie dynamiki wynagrodzeń.

Opisane zjawiska nie wyczerpują jednak źródeł dysproporcji między skumulowanym przyrostem wydajności pracy a przyrostem płacy realnej. W ostatnim 10-leciu procesy globalizacji spowodowały, że udział wynagrodzeń w PKB rozwiniętych gospodarek zmalał do historycznie niskich wielkości wobec ryzyka przenoszenia, głównie pracochłonnej i wymagającej niskich kwalifikacji produkcji, do krajów o niskich kosztach pracy. To zjawisko również oddziałuje negatywnie na tempo zwiększania wynagrodzeń w Polsce, gdyż wobec wytwarzania towarów technologicznie mniej zaawansowanych jesteśmy tym bardziej narażeni na konkurencję Chin czy Indii. Przykładem może być polski przemysł tekstylny. Z czasem, kiedy procesy te ulegną spowolnieniu, udział płac w PKB zacznie ponownie rosnąć, bo już po prostu nie będzie można przenosić produkcji nigdzie dalej. Podobne okresy zdarzały się w gospodarce światowej podczas globalizacji w II połowie XIX wieku oraz w trakcie rewolucji technologicznych.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)